Przez kilka lat odwlekałem moment przejścia z mojego ulubionego telefonu Nokia 6310i na smartfon. Przedkładałem wygodę telefonu nad funkcjonalność przenośnego urządzenia multimedialnego. Niestety, konieczny postęp technologiczny wymusił na mnie zmianę. Na koniec lutego 2019 r. dołączyłem do grona smartfonowców. Co z tego wynika?
Kiedy w 2002 r. zacząłem pracę w spółce Nafta Polska SA, wkrótce dostałem służbowy telefon komórkowy Nokia 6310i. Nie od razu poznałem wszystkie jego możliwości, lecz i tak głównie używałem go do rozmów telefonicznych i smsów. Zaletą była świetna bateria. Z technicznego punktu widzenia powinienem prawidłowo używać nazwy akumulator. Niemniej w przypadku telefonów komórkowych błędna nazwa bateria tak się upowszechniła, że i ja będę jej używał.
Wyobraź sobie, że do dzisiaj w mojej Nokii 6310i jest oryginalna bateria litowo-polimerowa. Wtedy wytrzymywała ponad 2 tygodnie używania telefonu. A i dzisiaj po 17 latach telefon wystarczy doładowywać co kilka dni. To są więc czasy, o których w przypadku smartfonów nie ma co marzyć. Mnie wychodzi, że swojego Samsunga Galaxy J5 (2016) muszę doładowywać codziennie. Na zdjęciu widać, że chociaż w telefonie nie ma już karty SIM, to bateria wciąż trzyma pojemność nieźle.
Celowo w poprzednim akapicie podałem dokładne oznaczenie mojego obecnego smartfona. Rzuca się w oczy rok 2016. Jeśli podejrzewasz, że to urządzenie czekało aż 3 lata, zanim go zacząłem używać, masz rację. W stosunku do Nokii była to dla mnie duża, nieporęczna „kobyła” do dzwonienia. Nadal uważam, że smukła Nokia 6310i jest dużo bardziej poręczna od kafla smartfona – że o odporności na uszkodzenia nie wspomnę.
Z tych powodów w moim przypadku wzięło się takie duże opóźnienie w rozpoczęciu eksploatacji Samsunga. Na szczęście gdy go kupowałem, był nowoczesnym urządzeniem, więc wciąż nadaje się do użytku. Wolę sprawdzone konstrukcje niż szpanerską gonitwę za nowinkami telekomunikacyjnymi.
Ten przypadek pokazuje, że w świecie zachodzą zmiany, do których musimy się dostosować. Gdybym w dalszym ciągu tkwił z Nokią 6310i w ręku, ominęłaby mnie możliwość robienia filmów, przedstawiania relacji na bieżąco, przesyłanie zdjęć i filmików, korzystanie z wielu aplikacji i wielu innych udogodnień. Owszem, kosztem wygody. Wciąż nie umiem znaleźć dobrego miejsca na smartfon. Do kieszeni spodni nie wejdzie, w teczce go nie słychać, z ręki może wypaść. Telefon Nokia miałem zawsze pod ręką w kaburze na pasku. Świetne miejsce: łatwo dostępne i bezpieczne dla urządzenia.
A mimo tych oczywistych trudności ponad 70% dorosłej populacji w Polsce wybrała smartfony. Wyszli ze strefy komfortu telefonicznego, w której ja tkwiłem przez ostatnie 3 lata. Wciąż się nie przyzwyczaiłem do smartfona. To jednak nie ma znaczenia. Szybkość życia wymusiła na mnie jego używanie.
Ty możesz mieć inną strefę wygody: praca, grono znajomych, dom czy inne zajęcia. Jeśli jednak chcesz coś osiągnąć więcej, żyć lepiej czy ciekawiej, niż teraz, trzeba zmienić warunki brzegowe. Wyznaczyć nowe cele, kierunki działania, konfigurację znajomych i przyjaciół, może wprowadzić inne zmiany. Wszytko to po to, aby po przejściowej niewygodzie – jaką ja mam obecnie ze smartfonem – później cieszyć się czymś nowym i wspaniałym.
I tego Ci życzę, bo myślę, że wkrótce i ja przyzwyczaję się do Samsunga Galaxy J5. Co najwyżej będę się zastanawiać, jak mogłem tak długo czekać, aby zacząć go używać. Może Ty niepotrzebnie też z czymś zwlekasz?
—
Do zobaczenia i usłyszenia,
Jerzy
www.poznajswojetalenty.pl
www.jekos.pl
Kliknij w okładkę książki,
aby pobrać dwa rozdziały.
(gdyby coś szwankowało, napisz do mnie)