Historyczne reminiscencje

Drogi Czytelniku,
tydzień temu we wtorek byłem na kolejnym konwersatorium TQM u prof. Andrzeja Blikle. Tym razem Profesor wykorzystując tezy Marcusa Buckinghama i Donalda O. Cliftona podane w książce „Teraz odkryj swoje silne strony” przedstawił wykład pt. „Jesteś lepszy niż myślisz”. Ta prelekcja była po „liftingu”, bo tematykę talentów słyszałem na konwersatorium Profesora już w 2007 r.

Dla mnie miało jednak miejsce inne wydarzenie. Otóż na wykładzie Profesora zjawił się też Zbigniew Bujak. Młodemu pokoleniu to nazwisko niewiele mówi. Niestety!!! A to przecież Człowiek-Legenda.

Dla mnie pozostanie on na zawsze bohaterem „Solidarności”, a właściwie tej części społeczeństwa, która nie chciała utożsamiać się z władzą PZPR, czyli Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Tak, tak, był kiedyś taki twór.

Młodym ludziom, jak i starym, którzy nie chcą za bardzo pamiętać tamtych czasów, przypominam zatem, że Zbigniew Bujak był najdłużej ukrywającym się przywódcą podziemnej Solidarności, która została zdelegalizowana po wprowadzeniu stanu wojennego 13 grudnia 1981 r.

Niestety, teraz już o tym zapomnieliśmy, a przecież ile było wtedy radości, gdy nie udało się Go ubecji przez lata złapać. A jeszcze bardziej wtedy, gdy go w stanie wojennym złapali, a On im uciekł. To nas – jako społeczeństwo – bardzo podtrzymywało na duchu w tych paskudnych czasach zniewolenia.

Zbigniew Bujak jest moim rówieśnikiem. Nigdy wcześniej z nim się nie spotkałem, bo nasze drogi były zupełnie inne. I może dlatego czułem we wtorek niezwykłą satysfakcję, że temu Człowiekowi mogłem uścisnąć prawicę w hołdzie za te jego najlepsze lata życia, które oddał społeczeństwu, w tym mnie, właśnie wtedy w stanie wojennym i po nim.

I właściwie nie wiem, jak to się dzieje, że Człowiek o takim morale, o takiej charyzmie, jak wspomniałem wcześniej – bohater, legendarny przywódca, został spławiony na boczny tor przez naszych bonzów polityki. Czy doprawdy stać ten kraj na pozbywanie się ze swojej elity takich ludzi jak Zbigniew Bujak? Cóż to za marnotrawstwo!

Szkoda, że za to, co dla mnie On pośrednio zrobił, mogę mu tylko uścisnąć rękę i podziękować. Tylko na taki mały gest mogłem sobie pozwolić, gdy dane mi Go było spotkać na wykładzie prof. A. Blikle. Niech więc chociaż na pamiątkę tego spotkania z Nim pozostanie ten wpis na blogu.

PS 1. Zachęcam, abyś został członkiem Klubu Przedsiębiorcy zorganizowanym przez Wandę Loskot. Lada dzień zapisy, dzięki czemu uzyskasz dostęp do wielu niezbędnych informacji o prowadzeniu biznesu. Tylko dziś i jutro w środę 1.04.2009 zapisy na unikalny kurs Zarabiaj Na Wiedzy.

PS 2. Przeprowadź test StrengthsFinder, aby odkryć swoich 5 dominujących talentów, na temat których był wykład prof. A. Blikle. Cena kodu dostępu wynosi u mnie 147 PLN. Otrzymasz fakturę VAT za jego zakup.

Pozdrawiam życząc sukcesów
Jerzy
www.poznajswojetalenty.pl

Shakeout

Drogi Czytelniku,
w ostatnich dniach zetknąłem się parę razy ze słowem „shakeout”. Musze Ci się przyznać, że przez tyle lat swojego życia nigdy wcześniej o nim nie słyszałem. Okazuje się, że to bardzo specjalistyczne słówko, nie tylko z dziedziny ekonomii.

Z racji technicznego wykształcenia skojarzyło mi się to określenie z wytrząsarką. Możliwe, że wiele lat temu na początku kariery inżynierskiej usłyszałem je podczas delegacji do roszarni, gdzie jakaś firma zagraniczna robiła rozruch linii do czyszczenia lnu.

W moim ulubionym słowniku angielsko-polskim Fundacji Kościuszkowskiej słowo shakeout tłumaczone jest jako kryzys giełdowy (podczas którego drobni spekulanci zostają usunięci z rynku). Może też ono oznaczać kompletą przebudowę lub reorganizację.

Niewątpliwie najwięcej światła na ten temat uzyskałem dopiero po wklepaniu frazy „shakeout” do przeglądarki internetowej. Okazało się, że jest na ten temat napisana przez Edwarda Ludbrooka książka pod takim właśnie tytułem. Autor, uznawany za jednego z największych znawców marketingu sieciowego, określa shakeout jako fazę rozwoju rynku, kiedy następuje najbardziej dynamiczny wzrost sprzedaży.

Zdaję sobie sprawę, ilu ludzi wścieka się, gdy usłyszy cokolwiek związanego z MLM. A czy to oznacza, że mają oni rację – zapytam retorycznie? Przecież zawsze wolę posłuchać takiego znawcę tematu jak E. Ludbrook niż kogoś, kto nie odniósł w swoim życiu sukcesu w branży tak specyficznej i jednocześnie komu wydaje się, że na jej temat wie wszystko najlepiej.

Od ludzi zajmujących się MLM od lat wiem, że to ciężka harówa. Ale oni sami mówią, że warto było zająć się tym modelem biznesu, bo bardzo dużo nauczyli się w nim o sobie i o ludziach, ze szczególnym uwzględnieniem znajomych i rodziny. Ich zdaniem ta wiedza jest bezcenna.

Bill Gates, na postawione mu kiedyś pytanie, dlaczego odniósł tak spektakularny sukces, odpowiedział, że znalazł się we właściwym miejscu o właściwym czasie. Te słowa: „Bądź we właściwym miejscu (tzn. odpowiednim biznesie) i właściwym czasie” bardzo często powtarzają się w książce „Shakeout”. Można rzec za E. Ludbrookiem, że system sprzedaży bezpośredniej to następny etap rozwoju rynku po hipermarketach.

Pytasz, co Ty masz teraz zrobić z tym fantem? Ha, nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Bo z jednej strony systemy sieciowe to biznes, który cieszy się niskim prestiżem. Może go – przynajmniej teoretycznie – zrobić każdy, a Ty zaś masz swoje wielkie ego! Z drugiej strony patrząc, polecają go takie uznane autorytety jak właśnie E. Ludbrook, milioner R. Kiyosaki, czy miliarder D. Trump. No i te niepokojące fakty: sukcesy w systemach sieciowych odnieśli i doradca prezydenta USA, i wiceprezes Motoroli, i profesorowie nauk ścisłych i społecznych oraz tysiące innych ludzi, którzy zawierzyli przede wszystkim sobie.

PS 1. Tradycyjnie zachęcam Cię do przyjrzenia się propozycjom biznesowym Wandy Loskot. Po co masz uczyć się na własnych błędach, zamiast zostać członkiem Klubu Przedsiębiorcy.

PS 2. Test StrengthsFinder pozwoli Ci szybko odkryć swoich 5 dominujących talentów. Cena kodu dostępu wynosi u mnie 147 PLN. Otrzymasz fakturę VAT za jego zakup.

Pozdrawiam życząc sukcesów
Jerzy
www.poznajswojetalenty.pl