Bezsilność

Drogi Czytelniku,
od czasu do czasu trafiają się nam sytuacje, na które nie mamy wpływu, a które jednocześnie stanowią dla nas jakąś zadrę. Godzą bowiem w nasz system wartości lub sposób widzenia świata. Ogarnia nas wtedy bezsilność, bo widzimy jak zło hardo podnosi łeb do góry, a my nie możemy go poskromić. Pozostaje nam wtedy tylko skulić uszy po sobie.

Podam parę takich przypadków z ostatniego okresu. Ty możesz mieć swoje przypadki, z pewnością inne.

Legia Warszawa – na boisku klub pokonuje rywala 6 : 1, a mimo to nie przechodzi do następnej rundy. W ciągu 180 minut gry przez ostatnie 4 minuty zagrał przypadkowo nieuprawniony zawodnik. W rezultacie zweryfikowano wynik z 0: 2 na 3 : 0 dla Celticu. Ani nie jestem wielkim kibicem Legii, ani nawet specjalnie fanem piłki nożnej, lecz dla mnie to jawna niesprawiedliwość. Albo czujemy ducha sportu i dalej powinna grać Legia, albo górę bierze kasa i układy wśród działaczy, a wtedy sztuczki przy zielonym stoliku są ważniejsze niż poziom sportowy.

Wszystko wskazuje na to, że Rosja maczała palce w zestrzeleniu nad Ukrainą cywilnego samolotu Boeing 777, co pociągnęło za sobą prawie 300 ofiar. A jednak politycy świata uznawanego za cywilizowany przeszli nad tym faktem, jakby nic się nie stało. W rezultacie rozzuchwalony bezkarnością W. Putin zwiększył tylko agresję wobec Ukrainy. A mnie w szkole uczyli, że w ten sposób doprowadzono do II wojny światowej, bo w podobny sposób ulegano A. Hitlerowi. Gołym okiem widać analogię.

Policja kontra rowerzyści. Zamiast brać się za piratów drogowych, łatwiej łupić mandatami cyklistów. Z pewnością znajdzie się wśród nich „kilku” zabijaków jeżdżących niebezpiecznie i bez wyobraźni. Jednak pieszy w zderzeniu z rowerzystą ma duże szanse przeżycia, z samochodem znacznie mniejsze. Marzy mi się, żeby liczba ofiar śmiertelnych w wypadkach drogowych spadła przynajmniej ze 4 razy – do poziomu poniżej 1000 rocznie.  W Szwecji osiągnęli wynik  około 250 zabitych. Tyle tylko, że tam policja nie traci czasu na rowerzystów.

Suspensa dla ks. Wojciecha Lemańskiego przypomina mi kary nakładane w socjalistycznej Polsce przez kolegia ds. wykroczeń na ludzi buntujących się przeciwko władzy. Były one absurdalne i naciągane – podobnie jak w przypadku dekretu abp. H. Hosera. Po 1989 r. okazało się, że to buntownicy mieli rację, a nie ich przeciwnicy. Nie znam osobiście abp. H. Hosera. Trudno mi powiedzieć, czym się kieruje, mobbingując kapłana swojej diecezji. Obawiam się, że w grę wchodzi bezmyślna zaciekłość. Jeśli przemyślana, byłoby jeszcze gorzej.

Dla odmiany znam ks. W. Lemańskiego. Wierzę w jego powołanie, widzę charyzmę, troskę o Kościół i drugiego człowieka. Daleki jestem od oceny, że w tym konflikcie 100% winy ma abp. H. Hoser, a 0% jego antagonista. Wszak ks. W. Lemański potrafi być denerwująco zbyt medialny lub zbyt łatwo ulega nagabywaniom dziennikarzy wietrzących tylko sensację. Niemniej to szykanowany ksiądz lepiej rozumie wiernych. Jego sposób widzenia nauki Chrystusa jest dla nich bliższy i bardziej zrozumiały niż działania biskupa zamykającego kościół przed wiernymi. Zdecydowanie wolę jego wizję Kościoła niż to, co ma do zaproponowania abp. H. Hoser.

Tak, odczuwam bezsilność w przytoczonych sprawach. Wspominam o nich, bo może Ty też masz obszary, gdzie czujesz się bezradny wobec zła, które się dzieje. Myślę, że to dobrze, że czasami zaprzątasz sobie nimi głowę. Byłoby bardzo źle, gdybyś pozostał wobec nich obojętny. Owszem, to przykre, że praktycznie nic nie możemy zrobić. Dopóki jednak je dostrzegamy, pozostaje nadzieja, że nadejdzie czas, gdy okaże się, że ktoś z kim muszą się liczyć, podejmuje inicjatywy w danej sprawie. Wtedy my będziemy gotowi je poprzeć!

Pozdrawiam serdecznie,
Jerzy
www.poznajswojetalenty.pl
www.jekos.pl