Rozwój ludzkiej świadomości stawia nowe wyzwania przed Tobą, jako pracodawcą lub pracownikiem. Czy da się pracować bardziej efektywnie i jednocześnie z większym zadowoleniem? Co można lub trzeba zrobić, aby pracownicy czuli się ważną częścią firmy? W jaki sposób jako właściciel lub menadżer możesz mieć wpływ na podwładnych, inspirować ich i motywować?
Pewnie to i tak zauważyłeś, więc nie będę ukrywać, że tytuł powstał w wyniku inspiracji książką Frederica Laloux Pracować inaczej. Pierwszy raz usłyszałem o niej ze trzy lata temu na wykładzie prof. Andrzeja Blikle podczas jego konwersatorium TQM, gdy omawiał koncepcję firmy turkusowej.
Jednak to nie jest artykuł o takiej firmie. W Polsce jest ich kilka, a jakby naciągnąć parametry, może kilkanaście. Natomiast z badań prof. Janusza Hryniewicza (też słuchałem jego wykładu na TQM) wynika, że przeważają firmy o feudalnym modelu zarządzania (sic!): szef decyduje o wszystkim.
Niestety, one są mało efektywne z dwóch głównych powodów. Po pierwsze, ich właściciel jest przepracowany i nie ma czasu myśleć strategicznie. Po drugie, przy takim modelu zarządzania trudno wyzwolić pełny potencjał pracowników. W rezultacie szef czuje się samotny i sfrustrowany, że może liczyć tylko na siebie. Narzeka np. tymi słowami: "Na szczycie człowiek jest samotny".
Ale czy ma rację? Czy rzeczywiście jest bez winy, że doprowadził do takiej sytuacji? Przecież miał i nadal ma w firmie pełnię władzy, którą nie chce się podzielić z pracownikami. Zatem powinien też czuć się w 100% odpowiedzialny, bo firma tak właśnie działa: bez niego ani rusz.
Co takiemu szefowi mogę doradzić? Jeśli żąda bezwzględnego posłuszeństwa, niech moż zamiast ludzi zatrudni psy. Będzie miał oddanych przyjaciół. Pies nie analizuje, czy ktoś jest dobrym szefem czy byle jakim. W przeciwieństwie do świadomego swojej godności człowieka-pracownika, ufa swojemu panu bezgranicznie. Jest w niego wpatrzony jak w bóstwo. Kłopot w tym, że jest mało etatów, gdzie pies może zastąpić człowieka.
Żyję wystarczająco długo, aby podzielić się wnioskami ze swoich obserwacji rynku pracy. Byłem długie lata pracownikiem, prezesem spółki z o.o., ponad 10 lat jestem osobą samozatrudnioną, prezesuję też organizacji pozarządowej.
Byłem dobrze ocenianym pracownikiem. Za takiego się też uważałem. Jednak po latach, zwłaszcza teraz, gdy tyle wiem o rozwoju osobistym, mogę stwierdzić z pełnym przekonaniem, że nie wykorzystałem w pełni swojego pracowniczego potencjału. Czy to tylko moja wina? Zapewne w znacznej mierze tak.
Z drugiej strony, moim jedynym szefem, który traktował nas po partnersku i dzięki któremu tyle spraw załatwiła nieistniejąca już spółka Nafta Polska SA, był prezes dr inż. Maciej Gierej. Tylko jeden człowiek, który dbał o rozwój pracowników, na 30 lat mojej pracy zawodowej to stanowczo za mało. A przecież jako pracownik oddałem firmom najlepsze lata życia i zdrowie. Czy było warto? Biorąc pod uwagę, że na większość decyzji w pracy nie miałem wpływu i niską emeryturę jaką proponuje mi ZUS (), to NIE!
Miałem to szczęście, że zdobyłem też szlify biznesowe, dorabiając kiedyś w firmie rzemieślniczej. To właśnie tam nauczyłem się, czym jest troska o Klienta i Pracownika (celowo użyłem wielkich liter). Szkoda że Właściciel firmy TB Label już nie żyje. Dużo zawdzięczam Panu Tadeuszowi Buławie w wykrystalizowaniu poglądów na temat równowagi na linii właściciel/pracodawca-pracownik.
Jako autor książki Przywilej wyboru mam do czynienia z różnymi informacjami od Czytelników. Znaczna ich część, żeby nie rzec większość, pracę traktuje jako konieczność. Nie czuje się w niej dobrze, ani nie widzi perspektyw. Dotyczy to szczególnie tych osób, które starały się pracować jak najlepiej, a teraz chcą tylko w pracy przetrwać – w domyśle do emerytury lub zwolnienia. Są przekonane, że choćby stawały na głowie, od zwierzchnika słowa uznania nie usłyszą.
Z logicznego punktu widzenia to wielka strata dla firmy. Raz, że taki pracownik jest nieefektywny. Dwa, zastąpienie go innym bez zmiany kultury organizacyjnej firmy wcale nie rozwiązuje problemu. Zwłaszcza teraz, gdy coraz trudniej trafić na osobę chętną do pracy. Jest przecież cała masa ogłoszeń typu "Dam pracę", co jeszcze kilka, kilkanaście miesięcy temu było nie do pomyślenia.
Owszem, bardzo często są to stanowiska wymagające niskich kwalifikacji. Co wcale nie znaczy, że nie potrzeba przy ich wykonywaniu rzetelności, jakości i oddania firmie. A na przykład na wiele stanowisk technicznych też brakuje dobrych kandydatów. W tym przypadku posucha na pracobiorców jest szczególnie dotkliwa. Jeśli przegrasz walkę o zatrzymanie pracownika o odpowiednich kwalifikacjach, drogo Cię to będzie kosztować.
Czy z tej patowej sytuacji jest wyjście? Gdybym takiego nie widział, nie zabierałbym głosu. Przecież nie o to chodzi, aby tylko dostrzec problem, lecz także szukać sposobów jego rozwiązania. Zwłaszcza, że – moim zdaniem – nadchodzi świetny czas dla rozumnych menedżerów i dobrych pracowników. Wierzę, że da się pracować lepiej, czyli efektywniej i z większą satysfakcją.
Co trzeba zrobić, by tak się stało? Wbrew pozorom niewiele! Niemniej ta zmiana jest szalenie istotna, bo trzeba przeorientować przekonania zarówno Przedsiębiorców, Właścicieli, Menedżerów jak też Pracowników, Podwładnych. Przyjrzyjmy się bliżej, dlaczego akurat kwestia przekonań jest tu tak ważna. Wynika to z niezbyt oczywistego faktu: zmiana przekonań pociąga za sobą zmianę zachowań.
Chyba doskonale rozumiesz, że gdy ktoś jest przeświadczony o tym, iż pracownicy są leniwi i mało wydajni, to będzie ich traktował jako zło konieczne w firmie. Z drugiej strony, czy pracownik będzie szanował swego pracodawcę, gdy skupi się na kombinowaniu, jak uniknąć gniewu szefa z powodu jego humorów lub abstrakcyjnych zarzutów złego wykonywania pracy. A może ten pracownik nie ma warunków, aby lepiej pracować? Prawdziwy powód: organizacja firmy i oprzyrządowanie danego stanowiska pracy jest do bani.
Nie od dziś wiadomo, że pracownicy rezygnują z pracy nie z powodu płacy – choć i takie są przypadki, lecz głównie dlatego, że relacje z przełożonymi są skandaliczne. Nawet jeśli jesteś wielkim przedsiębiorcą, właścicielem dużej firmy, czy menedżerem średniego lub wyższego szczebla, nie zapominaj, że jesteś tylko człowiekiem z wieloma wadami. Choćbyś nie wiem, jak je skrywał, podwładni je widzą i znają.
Tak samo jest w drugą stronę. Pracownik to też człowiek. Owszem, popełnia błędy, czasami nieświadomie, lecz również ma swój honor i godność oraz prawo do życzliwej oceny i doceniania go. Dopóki tego nie zrozumiesz, nigdy nie zbudujesz z nim relacji. Ich brak przekreśli Twoje ustawiczne starania o efektywność pracy.
To nie pracownik, lecz najpierw Ty musisz zmienić swoje przekonania o nim! Koniec kropka! Inaczej się nie da. Owszem, doraźnie możesz za pomocą kija i marchewki – karami i nagrodami – wymusić posłuszeństwo. Mimo to na dłuższą metę przegrasz z kretesem.
Tylko budując z pracownikami relacje, masz szanse na szacunek, na podpowiedzi, co warto usprawnić w firmie, na dbałość o klientów, na wysokie standardy pracy i w konsekwencji na rozwój firmy. Brak dostępności do Ciebie, wysyłanie suchych komunikatów wrzaskiem lub na przykład drogą mejlową, zamiast porozmawiania w cztery oczy, dlaczego coś poszło nie tak, jak trzeba, jest początkiem Twojej klęski.
To Twoim zadaniem właścicielskim lub menedżerskim jest tworzyć środowisko, w którym pracownik czuje się ważnym ogniwem firmy. Dzięki temu widzi głębszy sens swojej pracy, a Ty masz wartościową informację zwrotną. To z tego względu udało mi się dociec przyczyn wielu awarii instalacji, bo rozmawiałem z aparatowymi, a nie tylko z dyrektorami pionu produkcyjnego. Umiałem patrzeć i słuchać. Owszem, nie tak dobrze jak dzisiaj. Niemniej zawsze mi ta idea sprawdza się w życiu.
Jako introwertykowi nie było mi łatwo kontaktować się z pracownikami, zwłaszcza w obcej firmie podczas delegacji. Pomagało czasami to, że miałem biały kask, a nie kolorowy, przez co czułem się wyżej w hierarchii zawodowej. Decydującym czynnikiem było jednak to, że podświadomie szanowałem drugiego człowieka. Chociaż popełniałem masę błędów w komunikacji międzyludzkiej – czego jestem świadomy dopiero po latach – traktowanie innych bez okazywania wyższości, bez zadzierania nosa, przynosiło fantastyczne rezultaty. Ludzie dostrzegają Twoje starania i troskę o nich.
Nigdy nie dowiesz się, czego potrzebuje pracownik, aby lepiej pracować, gdy go o to umiejętnie nie zapytasz. Jeśli jednak wcześniej nie wytworzysz z nim właściwych relacji, nie dostaniesz odpowiedzi prawdziwej, lecz taką, która zdaniem pracownika najbardziej Ci się spodoba. Rozumiesz zapewne, że w tym przypadku odpowiedź jest bezwartościowa.
Wierzę, że każdy z nas: ja, Ty, Twoi pracownicy i inni ludzie mogą pracować lepiej. Niemniej zdaję sobie sprawę, że Ciebie szczególnie interesuje lepsza praca podwładnych. Zatem niech każdy z nich widzi sens, tego co robi w firmie, a Ty doprowadź do sytuacji, aby ich przekonania, że są ważnym elementem firmy i stanowią o jej wartości, takimi stały się w rzeczywistości.
Sukces wspólnych działań w określonym celu świetnie ilustruje poniższe zdjęcie. Małe istoty, w tym wypadku mrówki, dzięki pracy zespołowej czynią wielkie rzeczy. Czemu nie bierzesz nich przykładu?
Fot. Ratfink1973 on Pixabay
Możesz pracować lepiej! Twoi pracownicy też. To sprawa zmiany przekonań, kto jaką wartość wnosi do firmy i kim dla niej jest. A rezultaty to tylko kwestia czasu.
I tego Ci życzę, bo to odmieni Twoje życie biznesowe i osobiste.
—
Pozdrawiam przywódczo,
Jerzy
www.poznajswojetalenty.pl
www.jekos.pl
Kliknij w okładkę książki,
aby pobrać dwa rozdziały.