Drogi Czytelniku,
byłem w ostatnią niedzielę września w Muzeum Narodowym na debacie o patriotyzmie. Skusiła mnie informacja, że wezmą w niej udział m.in. Tadeusz Mazowiecki i Władysław Frasyniuk. Pierwszego cenię choćby za to, że miał odwagę wziąć do swojego rządu nieznanego mu wówczas dr. hab. Leszka Balcerowicza. Szkoda że ostatecznie względy zdrowotne nie pozwoliły przybyć byłemu premierowi. Drugiego znam z Unii Wolności z czasów , gdy przewodził jej właśnie tak znienawidzony – niestety, chyba przez większość społeczeństwa – Profesor.
Już na miejscu dowiedziałem się, że jedną ze współorganizatorek jest Teresa Piwnik, z którą utrzymuję znajomość od tamtych czasów. To piękne, że Pani Teresa wciąż walczy o to, aby władza była dla obywateli, a nie dla samego jej sprawowania. Była też jej siostra Barbara, sławna sędzia – ostatnio sekowana przez część środowiska sędziowskiego, jak sądzę z zawiści. Ostatecznie wśród prelegentów oprócz W. Frasyniuka byli jeszcze: Aleksandra Gliszczyńska-Grabias, Szymon Gutkowski i prof. socjologii Radosław Markowski.
Debatę bardzo sprawnie prowadził redaktor Kamil Durczok. Pokazał pełny profesjonalizm, jak można zapanować nad publicznością i prelegentami, aby uniknąć jałowej dyskusji. Poza tym może miał szczęście i na sali zabrakło ekstremistów z PiS lub innych, jakoby patriotycznych organizacji.
Podaję tak dużo nazwisk ludzi uczestniczących w debacie, bo nasunęła mi się wtedy myśl, że te osoby w sam raz pasują do muzeum. Co więcej, są właśnie tutaj w murach Muzeum Narodowego wspaniałymi eksponatami – w najlepszym tego słowa znaczeniu. Stanowią wzorzec, jak można być wartościowymi obywatelami naszej Ojczyzny. Odnoszę wrażenie, że to ginący typ ludzi, więc tym bardziej należy ich chronić, doceniać i jednocześnie czerpać z ich dorobku.
Niewątpliwie najwięcej wypowiadał się Władysław Frasyniuk. Lubię go słuchać, bo klarownie wyłuszcza swoje racje i lubi walnąć prosto z mostu sentencją, która nie pozostawia złudzeń, co myśli o danej sprawie. Precyzyjnie określa, co dla niego jest na TAK, a co na NIE.
Podzielam jego wizję patriotyzmu na wzór amerykański. Tam zdecydowana większość obywateli jest dumna ze swojego kraju. Flaga stanowi dobro bliskie każdemu sercu. Dla wielu to symbol, który powiewa przed firmą lub domem. U nas w Polsce jeszcze niedawno można było narazić się na sankcje za wywieszenie flagi poza oficjalnymi terminami uznanymi przez władze państwowe. Spadkobiercom Solidarności zajęło prawie 20 lat od uzyskania niepodległości w 1989 r., aby zmienić ustawę w tej kwestii. Aż żałość w dołku ściska, że to trwało tak długo.
Cóż, jesteśmy takim dziwnym narodem, że obecnie za patriotów uważają się tylko ci, którzy najgłośniej o patriotyzmie krzyczą (kłania się Jan Kochanowski z wierszem Ojczyzna), a za zdrajców uznają tych, którzy coś pożytecznego dla Ojczyzny robią lub zrobili wcześniej. Nic dziwnego, że o tych prawdziwych patriotach, którzy wywalczyli nam obecną wolność, często zapominamy i spychamy na boczny tor.
Przykładem niech będzie Ewa Hołuszko, którą poznałem podczas debaty. Teraz wegetuje. Był czas, jeszcze kilka miesięcy temu, że w jej „norze” w Aninie nie było okien, ogrzewania i wody.
Jej idée fixe jest ściągnięcie jak największej liczby Polaków, zwłaszcza ze Wschodu, do naszego wyludniającego się kraju. Niestety, nawet na komisjach sejmowych zajmujących się tymi zagadnieniami odmawiają jej prawa zabrania głosu. Wiedzą jakoby lepiej, co czynić. Nie chcą brać przykładu od Niemców, co nam pozabierali np. wielu Ślązaków, stwarzając dogodne warunki wyjazdu do swojego Heimatu. Wolą tworzyć kolejne bariery dla rodaków, którzy z różnych względów mieszkają poza naszymi granicami. Obrzydliwe!!!
Może to kara za to, że Ewa była kiedyś Markiem Hołuszko? Fizykiem, znamienitym działaczem Solidarności, więzionym w stanie wojennym i w końcu zmuszonym do emigracji. Dziś mimo odrzucenia przez swoje dawne środowisko głosi wciąż swój patriotyzm i swoimi czynami pokazuje, że zawsze jest na niego miejsce. W każdej sytuacji politycznej i w każdym ciele.
Moim zdaniem patriotyzm to przede wszystkim stan umysłu. To gotowość do oddania czegoś swojego, aby skorzystali na tym inni. Bez oglądania się na zapłatę czy inną korzyść.
Jak Ty postąpisz w tej kwestii? To zależy od Twojej decyzji. Zapewniam Cię, że po latach poczujesz radość i satysfakcję, gdy to będzie mądra decyzja. To Twój przywilej właściwie wybierać wg swojego systemu wartości. Może pomoże Ci w tym moja ostatnia książka Przywilej wyboru. Zachęcam do przeczytania.
Pozdrawiam patriotycznie,
Jerzy
www.poznajswojetalenty.pl
www.jekos.pl