Drogi Czytelniku,
koniec roku to zazwyczaj znakomity czas na plany i zobowiązania na Nowy Rok. Słusznie! Jakby nie było, jest to okazja, aby wprowadzić coś nowego w swoim życiu. Inna sprawa, że nie zawsze starcza nam wytrwałości, aby w swoich postanowieniach wytrwać.
W każdym razie w tym zakresie mamy dobre chęci. Wierzymy, że ten kolejny rok będzie przełomowy. To nic, że poprzednio nam się nie udało. Tym razem będzie lepiej i uda się. Na etapie wznoszenia szampanem toastów jesteśmy o tym bezwzględnie przekonani. Wydaje się nam, że już to p-r-a-w-i-e osiągnęliśmy. Niestety, jak zawsze to p-r-a-w-i-e robi zasadnicza różnicę.
Przede mną też wyzwanie noworoczne: Facebook. Wszyscy mi mówią, że skoro chcę, aby więcej ludzi dowiedziało się o mojej książce Przywilej wyboru, musi wokół niej coś się dziać na Facebooku. Brrr, na samą myśl, że będę musiał ileś czasu poświęcać na Internet w ogólności, a Facebook w szczególności, ciarki mnie przechodzą. No ale jak trzeba, to trzeba iść w tym kierunku marketingowym, mimo że cały mój organizm przed tym się broni. Jednakże dłużej sprawy odwlekać nie mogę. Zaistnienie na Facebooku to wymóg naszych czasów.
Jednocześnie dla mnie koniec roku to czas zadumy i refleksji. Może Ty też tak masz? Jeśli tak, z pewnością rozumiesz mój nastrój, a ja Twój.
A wtedy staje mi przed oczami Profesor. Wspaniały Człowiek, którego nie ma już wśród nas od maja 2014 r. Przypomina mi się czas tych dziesięciu lat, w których dane mi było z Nim rozmawiać, słuchać Jego wspaniałych opowieści i anegdot, a także dowiadywać się kolejnych historii o Profesorze od Jego przyjaciół i współpracowników, gdy zapraszał nas tradycyjnie w czerwcu do siebie do domu i pracowni lub przychodził na spotkania Stowarzyszenia Nasze Łomianki.
Tak, miałem zaszczyt być znajomym prof. Tadeusza Dominika i jego żony Cynthi. Niestety, jej też już tu nie ma, tzn. wyjechała do siebie do USA. Ona najpierw zakochała się w twórczości Profesora, a potem w Nim. Swoją drogą, to niezwykle ujmująca historia. Na zdjęciu to ta pani obok Profesora.
Jak wielkim artystą był Profesor, mogliśmy się przekonać kilka lat temu na balu charytatywnym. Profesor we fraku podszedł do sztalugi z rozciągniętym na niej białym kartonie i dosłownie w kilkanaście sekund powstał narysowany węglem rysunek kobiety.
Zanim zobaczyliśmy ostateczny efekt dzieła Profesora , on wciąż nas zwodził i prawie do końca nie wiedzieliśmy, co powstanie. To dzieło Profesora jest niczym relikwia dla naszego Stowarzyszenia.
Pozdrawiam noworocznie, życząc sukcesów w 2015 r.,
Jerzy
www.poznajswojetalenty.pl
www.jekos.pl