Drogi Czytelniku,
z pewnością nieraz słyszałeś przestrogę z Ewangelii wg św. Mateusza: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili (Mt 25,40). Przyszła mi ona na myśl po rozmowie z dyrektorem III Liceum Ogólnokształcącego im. Gen. Sowińskiego w Warszawie. Szalenie żałuję, że człowiek na tym stanowisku tak źle zarządza szkołą o długoletniej tradycji. Co z tego, że w „papierach” wszystko się zgadza, skoro w głowach jest inaczej. Ale po kolei.
Jak wiesz, jestem autorem bestsellera pt. Przywilej wyboru. Czytelnicy żądają, abym coś jeszcze napisał. Zbieram więc materiały do następnej książki. Z tego powodu trafiłem na przykry przypadek rozgrywający się w ww. liceum. Jedna z nauczycielek od nauki języka obcego pastwi się nad uczniem. Moim zdaniem rzecz naganna z definicji. Wiem, jak nauczyciele potrafią uprzykrzyć życie uczniom (i odwrotnie też!), bo sam byłem uczniem i miałem dwóch synów w systemie edukacji.
Pikanterii dodaje fakt, że – po pierwsze – ta nauczycielka z liceum jest dosyć młoda stażem. Od ukończenia jej studiów nie minęło 10 lat. Powinna więc jeszcze pamiętać podstawy pedagogiki i czym jest powołanie nauczyciela. Tymczasem już ją widać bierze skleroza, bo wszystko zapomniała. Kwitnie za to u niej złośliwość i małostkowość. Nie tracę nadziei, że kiedyś przeczyta i zrozumie mój bestseller Przywilej wyboru, a wtedy dopiero pojmie, co to znaczy czuć się kochaną, akceptowaną i potrzebną.
Po drugie, uczeń przeżył kilkanaście miesięcy temu wielką tragedię osobistą. W wypadku zginął jego brat bliźniak. Trudno sobie wyobrazić, jaka to trauma. Nie trzeba być wybitnym psychologiem, aby rozumieć, że taki przypadek ma negatywne skutki na naukę.
Po trzecie, z ocen – prawie 10 „jedynek” – można wysnuć wniosek, że uczniowi należy się poprawka z przedmiotu. Tyle tylko że uczeń w miarę dobrze zna ów język obcy (sic!). Są przecież odpowiednie testy sprawdzające wiedzę w tej dziedzinie i niezależni edukatorzy. Niestety, w III Liceum liczy się tylko ocena tendencyjnie nastawionej do ucznia nauczycielki. W ramach źle rozumianej solidarności ocenę tę „klepie” z automatu Rada Pedagogiczna i zatwierdza bez wnikania w szczegóły wspomniany na początku dyrektor.
Po czwarte, usiłowałem porozmawiać na ten temat z panem dyrektorem w cztery oczy. Wszak trudno przejść obojętnie, gdy komuś dzieje się krzywda, zwłaszcza dziecku. Niestety, w rozmowie telefonicznej kategorycznie odmówił trzyminutowego spotkania, bo jak stwierdził, nic mi do tego, co się dzieje w jego szkole. Naprawdę? W Krakowie na takie zachowanie powiedzieliby, że zachował się jak buc. My na Mazowszu znamy bardziej dosadne określenia, lecz muszę je tutaj pominąć milczeniem.
Być może za dużo oczekiwałem od pana dyrektora. Cóż, wyszedłem spod skrzydeł dr Anny Radziwiłł, późniejszej wiceminister edukacji. On widocznie ma inne wzorce. Nie jest w stanie zrozumieć swojej wielkiej roli pedagoga i jednocześnie dyrektora. Bagatelizowanie sygnału o nieprawidłowości w podległej placówce oświatowej w postaci krzywdzenia ucznia może świadczyć o zupełnym braku kompetencji. Czyż przy takim szefie mogą dobrze działać jego podwładni?
Tak było w poniedziałek 23.06.2014 r. Na szczęście dla równowagi miałem możliwość zobaczyć działania zgoła odmienne już dwa dni później 25.06.2014 r. Na zaproszenie prezesa Jacka Weigla uczestniczyłem w Klubie ARCO w świętowaniu zakończenia roku szkolnego i 10 lecia istnienia Stowarzyszenia Edukacyjnego Integracja oraz Chrześcijańskich placówek Samuel.
Na razie są to przedszkola, szkoły podstawowe, gimnazja. Powstaje już pierwsze liceum ogólnokształcące. To świat zupełnie inny od standardowej szkoły publicznej, którą reprezentuje III Liceum Ogólnokształcące im. Gen. Sowińskiego w Warszawie.
Różnica wynika z innego modelu działania. Na pierwszym miejscu jest dobro ucznia wynikające z wartości chrześcijańskich. Dzięki temu widać niezwykłą integrację między prezesem Jackiem Weiglem, jego żoną, nauczycielami krajowymi i zagranicznymi, rodzicami, uczniami i sympatykami jak choćby ja.
Rozmawiałem z rodzicami i zadowolonymi absolwentami. Również tymi, którzy już parę lat temu skończyli edukację w Samuelu, lecz czują z nim więź. Jedna rzecz była znamienna. Gdy po edukacji w którejś z placówek Samuela idą do publicznej szkoły średniej, widzą przepaść w traktowaniu uczniów i zaangażowaniu nauczycieli w edukację.
Wierzę, że w dłuższej perspektywie pozostaną szkoły z systemem edukacji promowanym przez prezesa Jacka Weigla a nie dyrektora III Liceum Ogólnokształcącego im. Gen. Sowińskiego w Warszawie. Stanie się tak, gdy do głosu dojdą nauczyciele, dla których dobro ucznia jest sprawą nadrzędną.
Pozdrawiam serdecznie,
Jerzy
www.poznajswojetalenty.pl
www.jekos.pl