Drogi Czytelniku,
kilka dni temu byłem na występie lekarskiego zespołu rockowego „Emergency band”. To taka grupa muzyczna powstała w 2005 roku w warszawskim środowisku lekarskim. Założycielami jej byli dr Wojciech Dubrawski i dr Dariusz Bień.
Obecnie zespół liczy pięć osób: 3 gitarzystów, klawiszowca i perkusistę. Wykonują oni przede wszystkim własne utwory, których twórcami i aranżerami są właśnie ci dwaj doktorzy. Że tak powiem, osobnym elementem zespołu jest jej konferansjer Andrzej Frajndt, stary wyga tras koncertowych zespołów własnych i cudzych jeszcze z czasów socjalizmu w Polsce.
Jak było na takich występach – nawet po kilka dziennie i o warunkach, w jakich się one wtedy odbywał, najlepiej oddają jego własne słowa:
Młodość grzała i gorzała.
W hotelu herbata zamarzała.
Osobiście mam bardzo pozytywny stosunek do pieniędzy, gdyż uważam je za niezwykle użyteczne narzędzie w ułatwianiu życia. Pewnie z tego względu wyłapałem na koncercie np. takie słowa jednej z piosenek:
Kasa to niezła rzecz,
Każdy chciałby ją mieć.
Właśnie, wielu ludzi chciałoby rezultatów – choćby finansowych. Natomiast zupełnie nic w tym kierunku nie robią, bo nie chcą coś w zamian poświęcić, czyli zapłacić ceny za sukces. A przyrody nie da się oszukać, bo rządzi się niezmiennymi od zawsze prawami: jest czas siewów i jest czas zbiorów. Co zatem zbierzesz, jeśli nie zasiałeś?
Tak się składa, że bardzo dobrze znam jednego z założycieli zespołu „Emergency band”, bo z Wojtkiem Dubrawskim chodziłem do jednej klasy warszawskiego liceum im. J. Lelewela. Już wtedy jego pasją – oprócz biologii – była muzyka. Sam grał na gitarze i zachwycał się Beatlesami. Napisałem mu nawet jakieś „libretto” na szkolną akademię, po której nas chcieli – niesłusznie – wyrzucić z tej zasłużonej placówki edukacyjnej.
Powiedzmy sobie szczerze, gdyby nie ówczesna wicedyrektorka liceum i późniejsza wiceminister oświaty nieodżałowana dr Anna Radziwiłł, która była wtedy w zastępstwie naszą nauczycielką języka polskiego, nasza edukacja mogła potoczyć się zupełnie inaczej. Ostatecznie skończyło się na ostrej reprymendzie z jej strony.
Potem Wojtka rzuciło w objęcia medycyny i został jednym z 3 lekarzy wywodzących się z naszej klasy. Dorobił się nawet renomowanej Kliniki Endokrynologii Ginekologicznej i Ogólnej, ale muzyka – oprócz żony Ewy – była wciąż jego miłością życia i wciąż marzył o własnym zespole.
W końcu, jak możesz widzieć i słyszeć, dopiął celu. Czy mógłby tego dokonać bez marzeń? Osobiście wątpię, bo prędzej czy później brakłoby mu motywacji, aby zrealizować swój cel. Poza tym nie byłby w stanie zarazić swoją pasją innych członków zespołu ani porwać publiczności na swoich występach.
Na koncercie, który miałem zaszczyt posłuchać, Wojtek dał jak zawsze z siebie wszystko. Wystarczyło popatrzeć jak jest zmęczony, można rzec: wypruty z energii, która została na scenie. Jednocześnie promieniowało z niego zadowolenie, że warto było poświęcić swój czas, umiejętności czy środki finansowe na sprzęt muzyczny, aby dążyć do samorealizacji. Wojtku, dzięki za zaproszenie na koncert.
Czy już rozumiesz, czym jest siła marzenia?
PS 1. Zachęcam Cię tradycyjnie poczytać blog Wandy Loskot, bo znajdziesz w nim mnóstwo inspiracji życiowych i biznesowych.
PS 2. Tradycyjnie też polecam Ci test StrengthsFinder, abyś odkrył swoich 5 dominujących talentów. Cena kodu dostępu wynosi u mnie 147 PLN. Otrzymasz fakturę VAT za jego zakup.
Pozdrawiam życząc sukcesów
Jerzy
www.poznajswojetalenty.pl