Nieszczęśliwy sukces

Drogi Czytelniku,
może Cię dziwić dzisiejszy tytuł wpisu. Jednakże oddaje on niezwykle precyzyjnie istotę problemu, który mnie ostatnio dotknął. Wszystko za sprawą reinstalacji systemu operacyjnego XP Professional w moim laptopie.

No cóż, Windows XP ma to do siebie, że po jakimś czasie „zapycha się”.  Odwlekałem już od wielu miesięcy tę straszną dla mnie chwilę ponownego wgrania systemu operacyjnego. Byłem przekonany, że „przy okazji” stracę jakieś ważne dla mnie pliki i programy. Jeśli nie znasz tego lęku i uczucia, bo jesteś biegły z informatyki, to Ci zazdroszczę. Niestety, jestem w tym obszarze techniki dosyć kiepski, więc moje obawy były jak najbardziej uzasadnione.

Sześć lat temu, gdy na skutek awarii dysku należało wgrać ponownie system, sporo danych potraciłem. Bałem się, że teraz też to może się przytrafić. Wszak złe nie śpi, jeno czyha!

Z drugiej jednak strony nie było wyjścia. Na skutek przeciążeń procesora jego wentylator działał na okrągło. Często nie dawał rady z chłodzeniem. Wtedy laptop wyłączał się samoczynnie, gdy temperatura rdzenia (jeśli ją pokazuje program TEMP CORE) przekraczała 82 stopnie Celsjusza. Potem zaczynał się koszmar z jego ponownym uruchomieniem. Najczęściej musiałem schodzić z nim do piwnicy, gdzie było chłodniej. Tylko tam udawało mi się zrestartować laptopa.

Oczywiście z „zamulonym” systemem Windows XP były też inne dolegliwości, jak np. zawieszanie się drukarki. Najczęściej wtedy, gdy trzeba było pilnie wydrukować jakieś dokumenty lub inne pliki.

Podjąłem wszystkie możliwe dla mnie środki zapobiegawcze. Porobiłem kopie wszystkich plików. Tych ważnych przynajmniej dwie na różnych nośnikach.

Nadeszła godzina zero.

Po rozkręceniu laptopa otrzymał on jeszcze dawkę sprężonego powietrza, aby usunąć kurz. Windows XP wgrał się bez problemu, sterowniki zadziałały, temperatura wskazywana przez program TEMP CORE utrzymywała się w granicach 40-45 stopni Celsjusza. Jednym słowem pod tym względem pełny sukces.

Wgrywam program pocztowy. Idzie świetnie. Pokazują się wszystkie konta, które miałem. Nagle zauważam coś niepokojącego. Co się dzieje? Niektóre foldery w poszczególnych kontach pokazują wartość 0 (słownie: ZERO). W najważniejszym koncie firmowym zniknęły maile przychodzące przez ostatnie 6 lat. Straszne nieszczęście. Niepowetowana strata.

Pytam na prawo i lewo, co robić. Przeglądam fora pocztowe w poszukiwaniu podobnego przypadku. Koresponduję nawet z producentem oprogramowania pocztowego. Bez rezultatu.

Zawsze masz dwa wyjścia: walczyć do końca lub poddać się i zrezygnować.

Podjąłem walkę. Wiedziałem przecież, że zrobiłem wcześniej, co mogłem. Zabezpieczyłem się w jakiś sposób na taką sytuację. Być może popełniłem błędy w tworzeniu kopii zapasowych bądź użyłem niewłaściwego programu do archiwizacji. Wierzyłem jednak, że gdzieś moje dane pocztowe są. Chociaż program ich nie widzi, one muszą gdzieś siedzieć.

Były!!!

Przez ostatnie 3 tygodnie maja poczta działała u mnie kiepsko. Mogłem przegapić lub przypadkowo wykasować jakieś maile kierowane do mnie. Były parogodzinne okresy, szczególnie między 12-19.05.2014, kiedy straciłem przesyłane do mnie wiadomości bezpowrotnie. Mój błąd.

Za to mozolnie wygrzebywałem z zasobów laptopa i pamięci zewnętrznych dane do kont pocztowych. Odzyskałem około 90% z nich. Niektóre mniej istotne sobie darowałem. Przy okazji zrozumiałem na jakieś 80% istotę działania i strukturę wewnętrzną programu pocztowego. Poza tym teraz już wiem , że powinienem mieć pocztę w protokole IMAP a nie POP3.

Zdaję sobie sprawę, że dla rasowego informatyka mój problem by nie zaistniał. Jednak w ostatecznym rozrachunku to doświadczenie jest dla mnie bardzo pouczające i edukacyjnie niezastąpione.

W sumie dobrze się stało, że trochę otrzaskałem się z informatyką. Teraz mniej się boję kontaktu z nią.

Jednego jestem pewien. Następnym razem przy wgrywaniu Windowsa XP przystąpię do tej operacji bez lęku. Nauczyłem się przez te dni tak dużo, że mogę uznać nieszczęście z programem pocztowym w ostateczności za sukces. A gdy odnosisz sukces, przestajesz patrzeć na porażki, które były przed nim.

Pozdrawiam serdecznie,
Jerzy
www.poznajswojetalenty.pl
www.jekos.pl

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *