Drogi Czytelniku,
miałem ostatnio „przygodę” z operatorem sieci komórkowej PLUS GSM. Owszem, to dobra firma, można dzwonić praktycznie w każdym zakątku kraju, bo prawie wszędzie jest zasięg. A jednak nigdy nie poczułem, że jestem poważnie traktowany jako długoletni klient. Mimo że w tej sieci cała moja rodzina miała telefony, to nawet między sobą nie mieliśmy tańszych połączeń. Cóż, nie udawało nam się łapać na promocje, które były w danej chwili.
Gdy tylko nadarzyła się okazja, skorzystałem z usług innej sieci. Wtedy zaczęły się prawdziwe schody. Postanowiłem bowiem przejść ze swoim dotychczasowym numerem telefonu, co wymagało dobrej woli i koordynacji działań dwóch operatorów. Na dodatek potrzebowałem mieć zdjętą blokadę karty SIM w mojej poczciwej Nokii 6310i.
Telefoniczne biuro obsługi klienta sieci PLUS zapewniało mnie, że to żaden problem, bo wystarczy udać się do większego Punktu Obsługi Klienta i tam mi to zrobią za darmo od ręki. W POK-u okazało się jednak, że to nie takie proste, bo te sprawy załatwiają w Warszawie tylko 2 salony sprzedaży.
No więc udałem się do jednego z nich w Hotelu Marriott, bo chciałem oddać swój ulubiony telefon we właściwe ręce. Wyobraź sobie, że zamiast zdjąć szybko tę blokadę z karty SIM, zażądano ode mnie karty gwarancyjnej, faktury zakupu lub pierwszej umowy telefonicznej sprzed lat. Jakaś totalna paranoja!
Owszem, rozumiem interesy operatora, który uważa, że w ten sposób klienci mu nie „uciekną”, bo karta SIM innej sieci nie będzie działać w jego telefonie. Ale przecież zdjąć simlocka można w dowolnym kantorku sprzedającym używane telefony komórkowe. Po co więc wprowadzać takie durnowate ograniczenia? Czy doprawdy tylko na tym ma polegać strategia PLUSA w utrzymaniu swoich klientów? Nie wystarczy mieć najlepsze reklamy przygotowane przez kabaret Mumio, aby tracić klientów. Trzeba też się z nimi liczyć! I tak jest w każdym biznesie!
A ja jednak chciałem mieć zdjęty simlock w salonie firmowym. Dlatego zażądałem uzasadnienia na piśmie odmowy wykonania bezpłatnej usługi. W swojej naiwności sądziłem, że jak mają mi coś napisać, to dla świętego spokoju odblokują mi telefon. Ale gdzież tam!
Przez 1,5 godziny 4 osoby obsługi wolały wertować wszystkie dostępne regulaminy, aby mi wykazać, że nie mają prawa zdjąć simlocka. W przeciwieństwie do nich, dla mnie nie był to czas zmarnowany. Czytałem sobie wtedy „cegłę” Jacka Canfielda o sztuce osiągania sukcesu pt. „Zasady Canfielda”.
Oczywiście, chociaż J. Canfield zaleca wytrwałość i cierpliwość w dążeniu do celów, być może wypadało sobie ten temat w salonie PLUSA odpuścić. Ale zbliżał się weekend i nie mogłem zostać bez łączności telefonicznej, bo sam wiesz, jak to jest. Akurat wtedy oczekiwałem na kilka ważnych telefonów.
Poza tym do końca wierzyłem, że któraś z tych 4 osób personelu salonu zdejmie mi „po cichu” tego simlocka, bo zanim poszło „na noże”, usilnie prosiłem o pomoc. Czyż nie mogłem liczyć na odruch dobrej woli z ich strony? Ja bym na pewno tak postąpił, bo żaden przepis nie może godzić w dobro drugiego człowieka! Warto czasem chwilę pomyśleć i zrozumieć ducha danej regulacji prawnej. Czy rzeczywiście ktoś wymyślił regulamin przeciwko klientom takim jak ja?
Niestety, w salonie PLUSA przegrałem. W końcu znaleźli odpowiedni paragraf, wydrukowali stosowny akapit i odprawili mnie z kwitkiem. Dopiero wtedy zaczęło się najciekawsze!
Popatrzyłem zupełnie inaczej na mój problem i postanowiłem go rozwiązać inaczej. Do tej pory nie wyobrażałem sobie, że mogę tę blokadę zdjąć samodzielnie. Bowiem gdzieś głęboko w mojej podświadomości tkwi strach przed zagadnieniami informatycznymi. Nie dziw się. W czasie studiów widziałem najlepszą w tamtym czasie maszynę liczącą ODRA 1305 za szybą w gmachu Politechniki. Dziś mój stary telefon ma większe możliwości niż ona!!!
A więc w moim umyśle siedziała blokada, że sam nie poradzę sobie z blokadą założoną w telefonie! Dopiero gdy nie miałem innego wyjścia, zacząłem myśleć inaczej, bo kreatywnie. Sięgnąłem do Internetu i dosłownie po kilkunastu minutach wiedziałem, w jaki sposób „zdjąć” simlocka w Nokii 6310i. Do tej pory wydawało mi się, że trzeba mieć wyszukane oprogramowanie, specjalistyczne narzędzia i ogromną wiedzę, aby nie uszkodzić telefonu.
Nic bardziej błędnego! Okazało się, że wystarczy ściągnąć jeden programik, odczytać nr IMEI telefonu i wpisać w nim wygenerowany kod. Jednym słowem, zamiast jeździć do salonu, marnować czas i denerwować się, wystarczyło ruszyć intelektem i mieć problem z głowy.
Teraz gdy już wiem, jak ściągnąć simloka, wydaje się to dziecinnie proste. „Wszystko jest trudne, dopóki nie stanie się łatwe” – jak twierdził niemiecki poeta i dramaturg J. W. von Goethe (w każdym bądź razie jemu też przypisuje się tę myśl).
Popatrz sam, ile razy traktujesz siebie jako kogoś gorszego. Twojego ograniczające przekonania, owe blokady – często również wpojone przez innych – powodują, że nie wierzysz w siebie. Nie wierzysz, że dasz radę rozwiązać problemy, z którymi masz do czynienia.
Tymczasem prawda jest inna. Każdy problem ma już swoje rozwiązanie, bo już to ktoś kiedyś zrobił. Coś, co wydaje Ci się blokadą nie do przezwyciężenia, w rzeczywistości jest błahostką. Przynajmniej dla kogoś, kto zmierzył się zwycięsko z taką przeszkodą.
Blokady nie są straszne, jeśli uwierzysz, że dasz im radę. Zachęcam Cię, abyś uwierzył, że największa blokada umysłu siedzi w Tobie. Pokonasz ją tylko wtedy, gdy uwierzysz w swoje możliwości. Przykład mojego telefonu najlepiej to pokazuje. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jaką miałem radość i satysfakcję, gdy mój aparat zaczął działać w innej sieci. I takiego przezwyciężenia blokad Tobie życzę.
PS 1. Tradycyjnie zachęcam, abyś został członkiem Klubu Przedsiębiorcy. Zapisy będą prawdopodobnie od września więc nie przegap i śledź blog Wandy Loskot. A za kilka dni zaczną się zapisy na kurs Zarabiaj Na Wiedzy.
PS 2. Również tradycyjnie zachęcam do przeprowadzenia testu StrengthsFinder, abyś odkrył swoich 5 dominujących talentów. Cena kodu dostępu wynosi u mnie 147 PLN. Otrzymasz fakturę VAT za jego zakup.
Pozdrawiam życząc sukcesów
Jerzy
www.poznajswojetalenty.pl
Idealny przykład! Bravo, bravo! to uniwersalna prawda.
Witaj Jerzy!
Baaardzo podoba mi się Twoje podejście do tej sytuacji i to jak z otwartym umysłem z niej wybrnąłeś 🙂
To o czym piszesz, w moim odczuciu w dużym stopniu dotyka również obszaru ZAUFANIA DO SIEBIE.
W ostatnim czasie temat ZAUFANIA DO SIEBIE i DO SWOICH MOŻLIWOŚCI jest mi szczególnie bliski.
Pozdrawiam serdecznie Ciebie i Czytelników,
Ania Laskowska
http://www.annalaskowskablog.pl