Trudna droga do sukcesu

Drogi Czytelniku,
w zeszłym tygodniu miałem u Ewy Damentki wykład/prelekcję/pogadankę* (*-niepotrzebne skreślić, potrzebne dopisać) pt. „Kluczowe czynniki Twojego sukcesu”. Było to niejako kontynuowanie mityngu z 1.04.2009 r., a więc w prima aprilis, o tym jak przeżyć 20 lat małżeństwa lub nawet dłużej.

Nawet nie zdajesz sobie sprawy, ile te dwa – niby tak różne ideowo – spotkania ze sobą łączy. Przekonałem się o tym przygotowując prezentację na to ostatnie. Musiałem się sporo nagimnastykować, aby nie zrobić takich samych slajdów jak pół roku temu.

Wydawać by się mogło, że sprawy małżeństwa to coś zupełnie innego niż sukces w innych dziedzinach. Tymczasem nic bardziej błędnego! Ogólne zasady sukcesu odnoszące się do poszczególnych dziedzin życia są takie same.

Musisz działać zgodnie z nimi, jeśli oczekujesz pozytywnych rezultatów. Nieważne, czy Twoim sukcesem ma być worek pieniędzy, szczęśliwa żona bądź mąż i wasze dzieci, kariera zawodowa lub inne określone przez Ciebie cele, których realizację uznajesz za swój sukces. Ważne, abyś nieodłącznie związane z nim zasady stosował w praktyce.

Dziś skupię się jednak nie na poszczególnych czynnikach prowadzących do sukcesu (obiecuję o nich napisać innym razem), lecz na przyczynie, która pcha Cię do odniesienia sukcesu i w konsekwencji spowoduje oczekiwany skutek.

Właśnie! Co jest Twoim powodem, że chcesz coś w swoim życiu zmienić? Co jest tym motywem, który pozwoli Ci kroczyć drogą sukcesu niezależnie od przeciwności, jakie niewątpliwie będą Twoim udziałem. Co w razie czego zadecyduje, że nie poddasz się łatwo przejściowym trudnościom, lecz nabierzesz nowych sił do działania? Dla kogo to wszystko robisz?

Bez wiarygodnej odpowiedzi na te pytania trudno mi sobie wyobrazić, abyś wyruszył śmiało w drogę i trzymał się ustalonego kursu na sukces.

Zapamiętaj, proszę, że przepisy, w jaki sposób go odnieść są powszechnie znane od setek lat. Zaś tylko od Ciebie zależy, czy znajdziesz w sobie ten warunek krytyczny, ten decydujący powód, który będzie źródłem Twojej siły, aby starczyło Ci silnej motywacji do długofalowych działań. Dlatego właśnie musisz wiedzieć, co jest dla Ciebie tą palącą okolicznością, że nagle decydujesz się wieść inne życie.

Uważam, że właśnie brak odpowiednio ważkiej przyczyny wyrwania się ze strefy komfortu powoduje, że droga do sukcesu jest tak trudna. Cóż, już na samym początku musisz pokonać największą przeszkodę – siebie!!!

Dopiero wtedy, gdy to Ty definitywnie zadecydujesz, że niezależnie od okoliczności zmienisz się, przesądziłeś o tym, że nie popełniłeś falstartu i możesz być pewien, że wyścig do sukcesu, Twojego sukcesu, rozpoczął się na dobre.

Widzisz, drogę do niego przyrównałbym do biegu na orientację. Tutaj ogromnie dużo zależy od Ciebie, zwłaszcza na etapie przygotowań. I to nie tylko pod względem „wydolności organizmu”, ale też „oprzyrządowania”, z którego korzystasz.

Czy ruszysz w drogę licząc na dobry wynik po upojnej nocy? (Chyba tylko nasi piłkarze w to wierzą, bo stosują-sic!). Czy wybierzesz niewygodne buty w takim momencie? Czy zbagatelizujesz otrzymywane przed biegiem mapy i weźmiesz swoje bez naniesionych punktów trasy? Czy rzeczywiście nie słuchasz się trenera, bo to Ty biegniesz, a nie on?

Oczywiście, w przypadku biegu przełajowego odpowiedzi nasuwają się same. Popatrz, a jeśli chodzi o wyścig do sukcesu, nie zawsze chcesz stosować te reguły! Wydaje Ci się, że możesz biec na skróty „po swojemu” i w konsekwencji wpakujesz się na takie przeszkody, których sam nie pokonasz i w konsekwencji musisz przegrać. I to w tak głupi sposób! Moim zdaniem nie warto tego robić, ale to jest Twoja decyzja.

PS 1. W tekście wspominałem, że w drodze do sukcesu ważny jest poziom Twojego „wytrenowania”. Do rozważenia jest pomoc ze strony Wandy Loskot, zwłaszcza dla Ciebie, gdy interesujesz się zagadnieniami informatyki i Internetu. Właśnie rozpoczęły się zapisy na jej kurs Zarabiaj Na Wiedzy. Potraktuj go jako obóz przygotowawczy przed startem do Twojego sukcesu. Jeśli poczujesz, że jesteś zbyt słabo wytrenowany, co najwyżej przesuniesz termin startu. Jeśli zaś lepiej przygotujesz się od konkurencji, z pewnością zajmiesz lepsze miejsce.

Wybór należy do Ciebie. Przecież to Ty tutaj jesteś zawodnikiem. Ja podjąłem taką decyzję już rok temu i dlatego gorąco Ci rekomenduję kurs Zarabiaj Na Wiedzy, bo z własnego doświadczenia wiem, że warto go przerobić.

PS 2. Również tradycyjnie zachęcam do przeprowadzenia testu StrengthsFinder, abyś odkrył swoich 5 dominujących talentów. Cena kodu dostępu wynosi u mnie 147 PLN. Otrzymasz fakturę VAT za jego zakup.

Pozdrawiam życząc sukcesów
Jerzy
www.poznajswojetalenty.pl

140 lat

Drogi Czytelniku,
kiedy ostatni raz zastanawiałeś się nad jakimś przedziałem czasu? Pytam, bo zazwyczaj ludzie myślą, a tym samym rozmawiają o pieniądzach, a nie o upływającym czasie, którego już nie odzyskasz.

To zrozumiałe, że np. dżentelmeni nie rozmawiają o pieniądzach, bo je, po prostu, mają. Nie muszą więc zajmować się ich zdobywaniem, czego i Tobie życzę. Nie chcę jednak poprzestać na samych życzeniach, lecz zastanowić się nad tym, co możesz zrobić, aby je mieć.

Niewątpliwie do ich zdobycia potrzebujesz czasu. Kiedyś tego nie rozumiałem i byłem niecierpliwy, ale obecnie całkowicie zgadzam się z tezą, że czas jest o wiele bardziej wartościowy niż pieniądze. Zatem zróbmy dziś inaczej i zamiast o pieniądzach, porozmawiajmy o czasie.

Dlaczego? Bo gdy stracisz nawet cały swój majątek, to mając odpowiednią ilość czasu, możesz wszystko odzyskać lub nawet zdobyć więcej. Gdy zaś bezproduktywnie mielesz tyko swój czas nad litowaniem się nad sobą, to w końcu nie masz ani jednego, ani drugiego.

Do rozważań nad czasem skłoniła mnie rocznica sprzed kilku dni. Zostałem bowiem zaproszony przez prof. Andrzeja Blikle na uroczystą Mszę św. z okazji 140 lecia firmy Blikle. Sam doskonale rozumiesz, że gdy Profesor zaprasza, to się nie odmawia!

Było warto tam być!

Choćby z tego względu, aby wysłuchać jego przemówienia z tej okazji. Właściwie to było coś więcej niż przemówienie. Osobiście odczułem je jako swego rodzaju przesłanie nie tylko dla dalszych pokoleń właścicieli firmy Blikle, ale dla nas wszystkich, którzy rozumieją, że firma to nie tylko zysk, lecz także misja z nią związana, a tym samym właściwe wykorzystanie danego nam czasu.

No powiedz sam, czy rozważałeś kiedykolwiek swoją działalność gospodarczą jedynie w kategoriach doraźnych korzyści finansowych, czy też szerzej jako pro publico bono? Radzę Ci o tym pomyśleć teraz, abyś po latach był dumny z tego, co przez ten czas zrobiłeś.

Widzisz, członkowie rodu Blikle mają czym się pochwalić. Nie tylko za znakomite pączki (i oczywiście inne wyroby cukiernicze), za którymi kiedyś w Warszawie na ul. Nowy Świat stało się w długich kolejkach. Ale także za przykłady działań patriotycznych: a to za dostarczanie broni powstańcom styczniowym 1863, a to za paczki na „Pawiak” w czasie wojny, czy do internowanych w stanie wojennym. Nie wspomnę o działaniach edukacyjnych, jak choćby ogólnodostępne konwersatoria TQM, gdzie poznałem Profesora.

Później w krużganku kościoła usłyszałem wypowiedź jednej ze starszych osób o tym, jak to czasy się zmieniły. Otóż ta pani wspomniała, jak kiedyś aresztowano Jerzego Bliklego za to, że kupił w sklepie spożywczym kilkanaście jajek do produkcji ciast (sic!). A teraz – mówiła dalej – przedstawiciele różnych władz przychodzą na Mszę świętą z okazji jubileuszu firmy.

Gdy mi teraz powiesz, że w naszym kraju są trudności w działalności gospodarczej, że jeszcze nie ten czas, abyś otworzył własną firmę, chociaż wiesz, co chcesz w niej robić, to po opowieści o jajkach wiem, że tylko szukasz wymówek, aby nie zacząć.

Stań przed lustrem i wymień realne powody, że wciąż stoisz w miejscu i marnujesz dany Ci czas. Jestem przekonany, że widzisz tylko okoliczności zewnętrzne, a nie dostrzegasz, że główna bariera tkwi wewnątrz – w Tobie. Po prostu, Twój umysł nie jest jeszcze gotowy, aby pokierować Cię na nowe tory życia. Bacz, bo czas ucieka!

Wiem z własnego doświadczenia, że zawsze możesz dokonać kluczowych zmian w swoim życiu. To nie Twój wiek lub upływ czasu o tym decyduje, lecz wystarczająco silny powód, abyś wyszedł ze swojej strefy komfortu. Wtedy nic Cię nie zatrzyma w działaniach!

Co prawda może Ci potem zabraknąć determinacji, bo gdy jesteś młody, masz jeszcze trochę czasu poczynić kolejne próby. Świadczą o tym badania, które pokazują, że ludzie starsi (oczywiście pod względem biologicznym, bo przecież nie hartu ducha) mają ~70% więcej szans na sukces. Bo tak jak ja – oni już nie mogą sobie pozwolić na rozpoczęcie kolejnych działań biznesowych, lecz konsekwentnie i uparcie muszą rozwijać swój „stary” biznes. Z drugiej strony, gdy jesteś młody, masz więcej siły na prowadzenie biznesu, a to duży handicap.

Jeśli dodatkowo przebywasz w otoczeniu ludzi podobnych do tych, co są związani z tak wspaniałą i długoletnią firmą jak BLIKLE, masz pewność, że warto poczekać na odroczoną gratyfikację, bo ona Cię nie minie. Cierpliwie poczekaj, bo gdy się rozwijasz, czas pracuje na Twoją korzyść, a rezultaty Cię zaskoczą.

Zauważ, z punktu widzenia ówczesnych władz, a zapewne i części społeczeństwa, założycielem omawianej dziś firmy był „kryminalista” – cukiernik Antoni Kazimierz Blikle. Dziś go słusznie uznajemy za wielkiego patriotę, od którego nazwiska pochodzi sławna na cały świat marka. Musiał być nieprzeciętną osobowością, skoro jego idea firmy rodzinnej utrzymała się tak długo.

Popatrz, on i jego następcy nie zmarnowali czasu. Ich firma zdobyła renomę na cały świat i nadal wspaniale się rozwija. Może więc i Ty masz teraz wspaniałą okazję być pierwszym w rodzie założycielem firmy, która przetrwa porównywalnie długo jak firma Blikle?

  • Co Cię powstrzymuje?
  • Jakie bariery stawiasz przed sobą?
  • Dlaczego nie znajdujesz sojuszników w realizacji swojej koncepcji biznesowej?
  • Kto Ci przeszkadza dotrzeć do ludzi, którzy już są tam, dokąd Ty chcesz podążyć?
  • Kiedy ruszysz z miejsca, w którym się teraz znajdujesz i które Cię dusi?

Zadaję Ci te pytania teraz, bo jeszcze masz czas i dużo możesz zmienić w swoim życiu, bo na biznes zawsze jest właściwa pora. Pomyśl co będzie, gdy Twój praprawnuk zapyta za 140 lat, jak pradziadek wykorzystał wspaniały okres początku XXI wieku do robienia interesów? Wiem, że może Ci się to nie podobać, ale radzę mieć przygotowaną odpowiedź na to pytanie już dzisiaj.

A firmie BLIKLE pozostaje złożyć gratulacje i życzenia dalszego rozkwitu. Do zobaczenia na kolejnych – nie tylko „okrągłych” – rocznicach dla nowych inspiracji o właściwym wykorzystaniu czasu.

PS 1. A może w Twoim przypadku początkiem drogi na lepsze wykorzystanie czasu okaże się przeprowadzenia testu StrengthsFinder, abyś odkrył swoich 5 dominujących talentów i wiedział, na jakim obszarze działań powinieneś się skupić? Cena kodu dostępu wynosi u mnie 147 PLN. Otrzymasz fakturę VAT za jego zakup.

PS 2. Tradycyjnie zachęcam, abyś został członkiem Klubu Przedsiebiorcy. Nie przegap i śledź blog Wandy Loskot. Może jeszcze załapiesz się na kurs Zarabiaj Na Wiedzy?

Pozdrawiam życząc sukcesów
Jerzy
www.poznajswojetalenty.pl

Kwadrant z Marzeną

Drogi Czytelniku,
dziś chcę Ci zaproponować chwilę wspomnień. Są to moje własne wspomnienia, ale tak dla mnie ważne, że postanowiłem Ci o nich napisać. Jestem bowiem pewien, że mogą one być dla Ciebie inspiracją, do ewentualnych zmian w życiu.

Tak się składa, że właśnie mijają 3 lata od czasu, gdy po raz pierwszy zetknąłem się w Internecie z pojęciem „kwadrant przepływu pieniędzy”. Kwadrant-1 wersja 2Pokazuje on 4 sposoby zarabiania pieniędzy: P oznacza Pracowników, S osoby samozatrudnione, B biznesmenów, a I Inwestorów.

Osoby po lewej stronie tego kwadrantu, a więc Pracownicy i Samozatrudnieni, zamieniają swój czas na pieniądze, czyli w skrócie mówiąc, pracują za jakąś stawkę godzinową. Dla odmiany osoby po prawej stronie kwadrantu, a więc Biznesmeni i Inwestorzy mają źródła dochodów z włożonego kapitału. Dysponują więc swoim czasem i mogą go przeznaczyć tak, jak się im podoba. Może to być rozwój własnego biznesu, akcje charytatywne, podróże w ciekawe zakątki świata, zapewnienie rozwoju dzieciom poprzez studia zagraniczne i wiele innych pomysłów.

Dzieje się tak, bo statystycznie rzecz ujmując jakieś 95% ludzi gnieździ się po lewej stronie, a tu jest tylko około 5% dostępnych środków finansowych świata. Odwrotnie jest po drugiej stronie. Tutaj 95% majątku świata jest w ręku tylko 5% ludzi. Zatem ci ostatni mają zarówno do swojej dyspozycji czas, jak i pieniądze.

Dziś czasami łapię się na tym, że wydaje mi się, iż znam ten termin od zawsze. I wtedy dziwię się, że ktoś mógł jeszcze o nim nie słyszeć. A przecież ja sam jeszcze niedawno – bo co to są 3 lata wobec nieskończoności – nie od razu zrozumiałem, jak ten kwadrant zdefiniowany przez amerykańskiego milionera Roberta Kiyosakiego może wpłynąć na decyzje życiowe każdego z nas.

Dopiero gdy parę dni później trafiłem na wykład Marzeny Bogdańskiej opowiedziała mi, że trzeba zrobić wszystko, aby przestać zamieniać swój czas na pieniądze, bo to pieniądze mają pracować dla mnie. Z tego powodu, że doba ma tylko 24 godziny, Ty zamieniając swój czas na pieniądze, nigdy nie będziesz miał ich wystarczająco dużo.

To był początek przewartościowania moich dążeń. W pracy czułem się coraz bardziej niepotrzebny, więc gdy po kilku miesiącach ją straciłem, postanowiłem już nigdy dla nikogo nie pracować.

Co więcej, zacząłem szukać takich biznesów, które wymagały jak najmniejszego wkładu czasu. Przyznaję, nie było łatwo i gdyby nie Wanda Loskot, to pewnie bym nie znalazł w sobie tyle motywacji, aby iść do upragnionego celu wolności finansowej.

Od tego czasu każdy biznes analizuję z punktu widzenia nie tylko efektów finansowych, ale przede wszystkim, czy zapewnia mi odpowiednią ilość czasu. Bo gdy mam czas, mogę się rozwijać dzięki rozmowom z ciekawymi ludźmi, czytaniu książek, słuchaniu wartościowych nagrań motywacyjnych, udziałowi w różnych szkoleniach itp. ekstrawagancjach – jakby powiedziały osoby niedoceniające rozwoju osobistego.

Zauważ, powszechnie ludzie walczą o pieniądze, bo wydaje im się, że konsumpcja zapewni im szczęście i radość. Fakt, pieniądze szczęścia nie dają, ale można za nie kupić jakieś 90% tego, co szczęście daje. Ale czy na dłuższą metę Ci to wystarczy?

Tymczasem prawdziwa walka powinna toczyć się o jedno i drugie. Bo co Ci po pieniądzach, gdy nie masz czasu się nimi nacieszyć. I na co Ci czas, gdy nie masz pieniędzy, aby coś pożytecznego zrobić. Ale wg mnie to mimo wszystko lepsza sytuacja. Po prostu, możesz zacząć myśleć nad podjęciem decyzji, co zrobić, abyś miał pieniądze.

A czy jesteś wystarczająco zdeterminowany, aby osiągnąć swój finansowy i czasowy sukces, to już inna sprawa. Jeśli jesteś gotów zapłacić odpowiednią cenę za nową jakość swojego życia, to nagroda z pewnością Cię nie minie.

Wyobraź sobie, że Marzenę spotkałem dopiero teraz, parę dni temu na jednym ze szkoleń organizowanych przez PARP.

Mogłem jej tylko podziękować za to, że wtedy potrafiła mnie zainspirować innym spojrzeniem na świat biznesu. Bez Marzeny „kwadrant przepływu pieniędzy” nigdy by tak trwale nie zagościł w moim umyśle. Czułem też dumę, że obecnie mogłem rozmawiać z nią jak równy z równy, a nie tylko jako początkujący adept sukcesu, jak to było 3 lata temu.

Jednoczesne posiadanie czasu i pieniędzy daje Ci nieprawdopodobnie fantastyczne poczucie wolności. Spójrz zatem wnikliwie na swój obecny biznes bądź pracę etatową i szczerze sobie odpowiedz, czy jesteś po właściwej stronie „kwadrantu przepływu pieniędzy”.

A może nie rozumiesz do końca tego zagadnienia i potrzebujesz więcej czasu na jego przyswojenie bądź takiego przewodnika, jaki mi się trafił? Dlatego nie zawahałem się wymienić w tytule tego felietonu imienia Marzeny Bogdańskiej, bo to ona wprowadziła mnie w arkana kwadrantu R. Kiyosakiego.

Sam widzisz, że od Marzeny „przejąłem pałeczkę” edukacyjną i zachęcam Cię do twórczych przemyśleń, abyś wiedział, dlaczego jedni są biedni, a drudzy bogaci i kto ma czas. Co Ty wybierasz?

PS 1. Zachęcam Cię do wykonania testu StrengthsFinder, abyś w końcu i Ty poznał swoich 5 dominujących talentów. Cena kodu dostępu wynosi u mnie 147 PLN. Otrzymasz fakturę VAT za jego zakup.

Pozdrawiam życząc sukcesów
Jerzy
www.poznajswojetalenty.pl

Siła w spokoju

Drogi Czytelniku,
wyobraź sobie, że znowu miałem potyczkę z instytucją publiczną, tym razem z Narodowym Funduszem Zdrowia. Sprawa zaczęła się kilka miesięcy temu. Wynikła z zupełnie jeszcze innego powodu, a mianowicie zmiany ustawy sejmowej. Domyślasz się więc już, że chodzi o podatki.

Na wstępie zaznaczę, że jestem wielkim zwolennikiem płacenia podatków. Zgadzam się, że trzeba składać pewne kwoty na dobro wspólne. Jednakże czym innym jest podatek, a czym innym haracz. Za ten ostatni uważam np. wszystkie składki na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne. Innymi słowy, ja nie chcę mieć przymusowej emerytury! Uzyskam ją własnymi metodami i w takiej wysokości, jak mi odpowiada, a nie ZUS-owi.

Dlatego nie widzę powodu, aby płacić za coś, czego dobrowolnie i świadomie nie chcę. Jednocześnie przyzwyczaiłem się do obniżonych składek ZUS, gdyż objęła mnie reforma ministra J. Hausnera. Przez pierwsze 2 lata swojej działalności gospodarczej takowe płaciłem i zamierzałem płacić nadal korzystając z przepisów o pracy nakładczej.

Niestety, Sejm zmienił ustawę i z tej furtki nie mogłem już skorzystać. Groziło więc, że zamiast jak dotychczas płacić miesięcznie 300 parę złotych, będę musiał bulić ~900 PLN haraczu za coś, z czego nie skorzystam.

Na szczęście okazało się, że nie na darmo głosowałem za przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej. Dzięki temu jak wszyscy obywatele tej wspólnoty, więc Ty również , podlegamy przepisom Rozporządzenia Rady (wtedy EWG – Europejska Wspólnota Gospodarcza) nr 1408/71. Możemy więc nadal prowadzić bez zmian działalność gospodarczą w Polsce, a zatrudnić się na część etatu np. na Litwie – jak w moim przypadku – gdzie są odprowadzane stosowne składki.

Tak, tak, wiem, że to na piśmie wygląda mocno skomplikowane, ale w rzeczywistości wszystko za Ciebie załatwia odpowiednia firma, a Ty cieszysz się sukcesem z podjętej decyzji nadal płacąc mniej więcej tyle samo, jak dotychczas, gdy prowadziłeś firmę na preferencyjnych warunkach przez 2 pierwsze lata działalności.

Oczywiście powyższy wybieg możesz zastosować również wtedy, gdy ponosisz pełne opłaty na ubezpieczenie społeczne. Od Ciebie zależy, czy chcesz w skali roku zaoszczędzić ~5000 PLN, czy też dla Ciebie to gra nie warta świeczki. Ja się po takie pieniądze schyliłem!

Wracam jednak do początku historii, czyli do warszawskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia, dokąd udałem się po poświadczenie potwierdzające prawo do bezpłatnych świadczeń opieki zdrowotnej w pełnym zakresie.

Okazało się, że pierwsza urzędniczka nie zrozumiała sprawy, z którą przyszedłem i kazała wypełnić wniosek o wydanie EKUZ – Europejskiej Karty Ubezpieczenia Zdrowotnego. Zorientowałem się, że jest coś nie tak, bo w mojej sytuacji wiele rubryk było nie do wypełnienia. Młoda dziewczyna była jednak na tyle miła, że sprowadziła swojego kierownika, a ten od razu zrozumiał, że tu chodzi o coś innego.

Niestety, zażądał ode mnie 2 oryginałów druku E106, a ja otrzymałem z Litwy tylko jeden. Co prawda nie umiał wskazać na podstawie jakich przepisów prawnych tak jest, ale uznał, że stosownego poświadczenia nie dostanę z przyczyn formalnych. Pech!

Ale teraz zaczyna się najciekawszy fragment opisu zdarzenia!

Otóż jestem pewien, że kiedyś w takiej sytuacji puściłyby mi nerwy. No bo co mnie obchodzi, że ktoś może i ma swoje przepisy, gdy mnie interesuje tylko moja sprawa. Traktowałbym tych urzędników jako wrogów, którzy się akurat na mnie uwzięli.

Jednak miesiące pracy nad własnym rozwojem osobistym spowodowały, że moje zachowanie w relacjach międzyludzkich, w tym jako petenta, uległy diametralnej zmianie. Rzeczywiście, mój spokój musiał być ujmujący, skoro urzędniczka podpowiedziała mi, aby „iść wyżej do centrali”, czyli z drugiej strony budynku i tam mi może coś poradzą i pomogą.

Poszedłem więc do kancelarii i siedzącego za kontuarem urzędnika zapytałem na pełnym luzie: „W jaki sposób załatwić w NFZ sprawę nie do załatwienia?„. – A w czym rzecz? – zapytał.

Wyjaśniłem więc, o co mi chodzi, a on poszperał w komputerze i podał telefon do odpowiedniego – jego zdaniem – człowieka. Rzeczywiście, pan X.Y. (nie podaję prawdziwego imienia i nazwiska, aby komuś z centrali NFZ nie przyszło do głowy go zwolnić) potwierdził, że w zasadzie wymagane są 2 oryginały poświadczonego na Litwie druku E106. Skoro jednak jest 1 oryginał, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby na jego podstawie pracownik NFZ zrobił sobie uwierzytelnioną kopię i sprawę załatwił.

Tak też się stało i po kilku minutach miałem w ręku Poświadczenie nr 07/106/09/00807 ważne do 2012 r.

Oczywiście, możesz powiedzieć, że tym razem miałem szczęście i trafiłem na odpowiednich ludzi, a nie takich jak w salonie sieci PLUS, o czym pisałem tutaj. Jednocześnie jednak jestem przekonany, że wielką rolę odegrał w tym wypadku mój spokój. Przecież świat by się nie zawalił, gdybym nie uzyskał tego dokumentu. Czy zatem warto byłoby tracić energię nad użalaniem się nad swoim losem, co skutkowałoby tylko wpierw pyskówką, a potem wzajemną agresją?

Zauważ, użyłem w tym wypadku słowa „spokój” w rozumieniu stanu równowagi psychicznej. Bowiem często w niezbyt komfortowej dla nas sytuacji ulegamy złym emocjom i „wykładamy się jak na łyżwach”. Jako oferent, klient bądź petent dajemy drugiej stronie sygnał, że bardzo nam egoistycznie na czymś zależy. Tym samym niejako automatycznie stawiamy się w złym świetle i – co gorsza – podświadomość drugiego człowieka z łatwością wyłapuje Twoją słabość. I wtedy przegrywasz!

Oczywiście nie zawsze wygrasz, ale zawsze będzie trudniej Twojemu „przeciwnikowi” zapałać do Ciebie wrogością, gdy działasz z pełną swobodą i zachowujesz spokój. Przy czym pamiętaj, tu chodzi o autentyczny spokój wypływający w sposób spontaniczny z Twojego umysłu. W przeciwnym wypadku byłaby to ordynarna manipulacja, co ma bardzo „krótkie nóżki”.

Życzę Ci, abyś nawet w najtrudniejszych chwilach podejmował działania nie pod wpływem gwałtownych emocji, lecz w całkowitym spokoju umysłu. W tym tkwi Twoja siła!

PS 1. Tradycyjnie zachęcam Cię do odwiedzenia blogu i kursów Wandy Loskot.

PS 2. Zachęcam Cię do wykonania testu StrengthsFinder, abyś odkrył swoich 5 dominujących talentów. Cena kodu dostępu wynosi u mnie 147 PLN. Otrzymasz fakturę VAT za jego zakup.

Pozdrawiam życząc sukcesów
Jerzy
www.poznajswojetalenty.pl

Blokady

Drogi Czytelniku,
miałem ostatnio „przygodę” z operatorem sieci komórkowej PLUS GSM. Owszem, to dobra firma, można dzwonić praktycznie w każdym zakątku kraju, bo prawie wszędzie jest zasięg. A jednak nigdy nie poczułem, że jestem poważnie traktowany jako długoletni klient. Mimo że w tej sieci cała moja rodzina miała telefony, to nawet między sobą nie mieliśmy tańszych połączeń. Cóż, nie udawało nam się łapać na promocje, które były w danej chwili.

Gdy tylko nadarzyła się okazja, skorzystałem z usług innej sieci. Wtedy zaczęły się prawdziwe schody. Postanowiłem bowiem przejść ze swoim dotychczasowym numerem telefonu, co wymagało dobrej woli i koordynacji działań dwóch operatorów. Na dodatek potrzebowałem mieć zdjętą blokadę karty SIM w mojej poczciwej Nokii 6310i.

Telefoniczne biuro obsługi klienta sieci PLUS zapewniało mnie, że to żaden problem, bo wystarczy udać się do większego Punktu Obsługi Klienta i tam mi to zrobią za darmo od ręki. W POK-u okazało się jednak, że to nie takie proste, bo te sprawy załatwiają w Warszawie tylko 2 salony sprzedaży.

No więc udałem się do jednego z nich w Hotelu Marriott, bo chciałem oddać swój ulubiony telefon we właściwe ręce. Wyobraź sobie, że zamiast zdjąć szybko tę blokadę z karty SIM, zażądano ode mnie karty gwarancyjnej, faktury zakupu lub pierwszej umowy telefonicznej sprzed lat. Jakaś totalna paranoja!

Owszem, rozumiem interesy operatora, który uważa, że w ten sposób klienci mu nie „uciekną”, bo karta SIM innej sieci nie będzie działać w jego telefonie. Ale przecież zdjąć simlocka można w dowolnym kantorku sprzedającym używane telefony komórkowe. Po co więc wprowadzać takie durnowate ograniczenia? Czy doprawdy tylko na tym ma polegać strategia PLUSA w utrzymaniu swoich klientów? Nie wystarczy mieć najlepsze reklamy przygotowane przez kabaret Mumio, aby tracić klientów. Trzeba też się z nimi liczyć! I tak jest w każdym biznesie!

A ja jednak chciałem mieć zdjęty simlock w salonie firmowym. Dlatego zażądałem uzasadnienia na piśmie odmowy wykonania bezpłatnej usługi. W swojej naiwności sądziłem, że jak mają mi coś napisać, to dla świętego spokoju odblokują mi telefon. Ale gdzież tam!

Przez 1,5 godziny 4 osoby obsługi wolały wertować wszystkie dostępne regulaminy, aby mi wykazać, że nie mają prawa zdjąć simlocka. W przeciwieństwie do nich, dla mnie nie był to czas zmarnowany. Czytałem sobie wtedy „cegłę” Jacka Canfielda o sztuce osiągania sukcesu pt. „Zasady Canfielda”.

Oczywiście, chociaż J. Canfield zaleca wytrwałość i cierpliwość w dążeniu do celów, być może wypadało sobie ten temat w salonie PLUSA odpuścić. Ale zbliżał się weekend i nie mogłem zostać bez łączności telefonicznej, bo sam wiesz, jak to jest. Akurat wtedy oczekiwałem na kilka ważnych telefonów.

Poza tym do końca wierzyłem, że któraś z tych 4 osób personelu salonu zdejmie mi „po cichu” tego simlocka, bo zanim poszło „na noże”, usilnie prosiłem o pomoc. Czyż nie mogłem liczyć na odruch dobrej woli z ich strony? Ja bym na pewno tak postąpił, bo żaden przepis nie może godzić w dobro drugiego człowieka! Warto czasem chwilę pomyśleć i zrozumieć ducha danej regulacji prawnej. Czy rzeczywiście ktoś wymyślił regulamin przeciwko klientom takim jak ja?

Niestety, w salonie PLUSA przegrałem. W końcu znaleźli odpowiedni paragraf, wydrukowali stosowny akapit i odprawili mnie z kwitkiem. Dopiero wtedy zaczęło się najciekawsze!

Popatrzyłem zupełnie inaczej na mój problem i postanowiłem go rozwiązać inaczej. Do tej pory nie wyobrażałem sobie, że mogę tę blokadę zdjąć samodzielnie. Bowiem gdzieś głęboko w mojej podświadomości tkwi strach przed zagadnieniami informatycznymi. Nie dziw się. W czasie studiów widziałem najlepszą w tamtym czasie maszynę liczącą ODRA 1305 za szybą w gmachu Politechniki. Dziś mój stary telefon ma większe możliwości niż ona!!!

A więc w moim umyśle siedziała blokada, że sam nie poradzę sobie z blokadą założoną w telefonie! Dopiero gdy nie miałem innego wyjścia, zacząłem myśleć inaczej, bo kreatywnie. Sięgnąłem do Internetu i dosłownie po kilkunastu minutach wiedziałem, w jaki sposób „zdjąć” simlocka w Nokii 6310i. Do tej pory wydawało mi się, że trzeba mieć wyszukane oprogramowanie, specjalistyczne narzędzia i ogromną wiedzę, aby nie uszkodzić telefonu.

Nic bardziej błędnego! Okazało się, że wystarczy ściągnąć jeden programik, odczytać nr IMEI telefonu i wpisać w nim wygenerowany kod. Jednym słowem, zamiast jeździć do salonu, marnować czas i denerwować się, wystarczyło ruszyć intelektem i mieć problem z głowy.

Teraz gdy już wiem, jak ściągnąć simloka, wydaje się to dziecinnie proste. „Wszystko jest trudne, dopóki nie stanie się łatwe” – jak twierdził niemiecki poeta i dramaturg J. W. von Goethe (w każdym bądź razie jemu też przypisuje się tę myśl).

Popatrz sam, ile razy traktujesz siebie jako kogoś gorszego. Twojego ograniczające przekonania, owe blokady – często również wpojone przez innych – powodują, że nie wierzysz w siebie. Nie wierzysz, że dasz radę rozwiązać problemy, z którymi masz do czynienia.

Tymczasem prawda jest inna. Każdy problem ma już swoje rozwiązanie, bo już to ktoś kiedyś zrobił. Coś, co wydaje Ci się blokadą nie do przezwyciężenia, w rzeczywistości jest błahostką. Przynajmniej dla kogoś, kto zmierzył się zwycięsko z taką przeszkodą.

Blokady nie są straszne, jeśli uwierzysz, że dasz im radę. Zachęcam Cię, abyś uwierzył, że największa blokada umysłu siedzi w Tobie. Pokonasz ją tylko wtedy, gdy uwierzysz w swoje możliwości. Przykład mojego telefonu najlepiej to pokazuje. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jaką miałem radość i satysfakcję, gdy mój aparat zaczął działać w innej sieci. I takiego przezwyciężenia blokad Tobie życzę.

PS 1. Tradycyjnie zachęcam, abyś został członkiem Klubu Przedsiębiorcy. Zapisy będą prawdopodobnie od września więc nie przegap i śledź blog Wandy Loskot. A za kilka dni zaczną się zapisy na kurs Zarabiaj Na Wiedzy.

PS 2. Również tradycyjnie zachęcam do przeprowadzenia testu StrengthsFinder, abyś odkrył swoich 5 dominujących talentów. Cena kodu dostępu wynosi u mnie 147 PLN. Otrzymasz fakturę VAT za jego zakup.

Pozdrawiam życząc sukcesów
Jerzy
www.poznajswojetalenty.pl

Sztuka pokonywania odmowy

Drogi Czytelniku,
przypomnij sobie, kiedy ostatni raz spotkałeś się z odmową. Pewnie było to niedawno, bo jednak co chwila mamy do czynienia z przykrym faktem, że ktoś coś zrobi nie tak, jak sobie założyliśmy. No i jak sobie wtedy radzisz, gdy ktoś nie wyraził zgody na coś, na czym Ci zależało?

Muszę Ci się przyznać, że mnie w takiej sytuacji zawsze ogarniało ogromne rozgoryczenie. Szczególnie ten stan nasilił się w ciągu ostatnich dwóch lat. Jak zapewne wiesz, na Święta Bożego Narodzenia 2006 r. straciłem pracę i postanowiłem już nigdy nie wrócić na etat. Zacząłem robić różne interesy i bardzo często ludzie, na których szczególnie liczyłem mówili mi NIE! Czy u Ciebie też to występuje?

Właściwie dopiero kilka dni temu sytuacja w tej dziedzinie uległa diametralnej zmianie, gdy uświadomiłem sobie, że odmowa jest fantastycznym drogowskazem życiowym. I chcę Ci w tym momencie powiedzieć, że poczułem olbrzymią ulgę zmieniając swoje podejście do występujących sytuacji, które nie poszły po mojej myśli. A właściwie to zmieniłem myślenie o nich. Zobacz, co jednak znaczy rozwój osobisty!

Uświadomiłem sobie bowiem, że popełniałem wielki błąd. Traktowałem poszczególne odmowy jako wielce osobistą sprawę, życiowe niepowodzenie czy wręcz katastrofalną porażkę. Było mi strasznie przykro i czułem się ugodzony w samo serce z powodu – jak mniemałem – niezasłużonego „ataku” na mnie!

Działo się tak dlatego, że zupełnie niepotrzebnie zakładałem, że propozycje, które przedstawiam swoim przyjaciołom i znajomym, a nawet całkiem obcym osobom, powinny być przez nich bezwzględnie zaakceptowane. A niby z jakiej racji? Bo przecież to JA im o tym mówię! Cóż to była za pycha z mojej strony.

Co z tego, że Ty im coś mówisz, skoro oni akurat nie są gotowi na przyjęcie Twojej propozycji. Zamiast wściekać się i samemu siebie dołować, zauważ, że jest racjonalne wytłumaczenie powyższej – Twoim zdaniem niekorzystnej dla Ciebie – sytuacji. Po prostu, oni nie zrozumieli Twojej informacji, bo ją źle przekazałeś, lub z pewnością była ona dla nich nieodpowiednia akurat w tym czasie. Nie byli na nią gotowi. Czy z tak błahego powodu ma nastąpić koniec Twojego świata? Ty rób nadal swoje!

Zauważ, nawet jeśli ktoś Ci czegoś odmawia lub coś nie idzie tak, jak akurat Ty chcesz, to przecież Twoja sytuacja wcale nie ulega zmianie. Co więcej, zdobyłeś za darmo nowe, być może bardzo cenne doświadczenie. Właściwie powinieneś z góry założyć, że jeśli Twoja prośba o coś zostanie spełniona lub propozycja przyjęta, to spotka Cię bardzo miła niespodzianka. I niby z jakiej racji za każdym razem ma to być pewnik, że tak się stanie?

W historii techniki też było wiele spektakularnych odmów. Ot, weźmy choćby przypadek A. G. Bella uznawanego za wynalazcę telefonu, a przynajmniej patentu na niego. Przez wiele miesięcy usiłował on sprzedać swoje prawa do tego wynalazku i zawsze mu odmawiano, bo uważano, że taka elektryczna zabawka nie ma żadnej przyszłości. Cóż za błąd jego oponentów! Bo przecież nie jego! On robił swoje.

W końcu Bell, który – w kwestii formalnej- był z wykształcenia lekarzem (właściwie foniatrą jak byśmy dzisiaj powiedzieli), a nie inżynierem, miał dosyć kolejnych odmów i założył ze swoim teściem własną firmę, której cena akcji w krótkim czasie wzrosła ponad dwudziestokrotnie. Sam widzisz, że liczne odmowy doprowadziły w tym wypadku tego człowieka do spektakularnego sukcesu. I śmiem twierdzić, że tak jest zawsze, gdy mówisz NIE odmowie! Coś, co w danym momencie traktujesz jako dopust boży, okazuje się później Twoim błogosławieństwem stanowiącym podwalinę sukcesu.

Zatem zamiast zadręczać się kolejną odmową, która akurat Tobie się przytrafiła, dostrzeż w niej kapitalną okazję wprowadzenia modyfikacji w tym, co dotychczas robisz. Zmiana Twojego postępowania, która jest wynikiem właśnie tak nielubianej przez Ciebie odmowy, może przecież zapoczątkować Twój sukces.

Proponuję Ci więc, abyś zmienił swoje negatywne nastawienie do odmowy. Przekuj ją z porażki w coś wartościowego dla Ciebie. Niech Twoje kreatywne działania w tym zakresie staną się prawdziwą sztuką, a Ty podziwianym mistrzem.

I tego na Twojej drodze do wymarzonego celu Ci życzę, bo radzenie sobie z odmową to jeden z decydujących czynników sukcesu.

PS 1. U Wandy Loskot stale coś nowego, co może być dla Ciebie inspiracją w prowadzeniu firmy lub zachowań w życiu.

PS 2. Test StrengthsFinder pozwoli Ci odkryć Twoich 5 dominujących talentów. Cena kodu dostępu wynosi u mnie 147 PLN. Otrzymasz fakturę VAT za jego zakup.

Pozdrawiam życząc sukcesów
Jerzy
www.poznajswojetalenty.pl

Jak tracimy okazje

Drogi Czytelniku,
powiedz mi tak szczerze, jak często zdarza Ci się „przechodzić” obok nadarzających się okazji? Chyba raczej odpowiesz, że rzadko. Skoro tak twierdzisz, niewątpliwie masz rację.

Pozwolę sobie jednak nadal drążyć ten temat. Obawiam się bowiem, że możesz nie dostrzegać pojawiających się w Twoim życiu okazji nie dlatego, że akurat one do Ciebie nie przychodzą, ale dlatego, że one – z Twojego punktu widzenia – nie są okazją dla Ciebie.

Zatem, czy w świetle tej diagnozy dopuszczasz myśl, że jesteś dopiero na takim etapie rozwoju swojego umysłu, że nie umiesz wykorzystać wielu występujących w Twoim życiu wyjątkowych sytuacji. W rezultacie sprzyjają one komuś innemu lub przepadają bezpowrotnie.

Dlaczego tak się dzieje? Głównym powodem jest niewątpliwie brak określenia kierunku, dokąd zmierzasz, wytyczonego celu. No powiedz sam, skąd Twoja podświadomość ma wiedzieć, jak filtrować nadchodzące informacje, skoro nie podałeś jej żadnych kryteriów wyboru. W rezultacie w Twoim umyśle panuje zgiełk i rozgardiasz, a Ty zachowujesz się na swojej drodze życia jak pijany rowerzysta w stanie 8 promili na autostradzie. A potem dziwisz się, że doszło do katastrofy – nie masz oczekiwanych rezultatów.

I kogo za to winisz? Ano wszystkich, tylko nie siebie! No bo to innym lepiej się powodzi, inni mają lepszą żonę, lepszego męża, bardziej udane dzieci, mądrzejszego szefa, oddanych przyjaciół – jednym słowem cudowne życie. A u Ciebie – jakoby – tylko pod górkę i wiatr w oczy!

Jakim prawem twierdzisz, że tylko innym trafiają się okazje, a nie Tobie? A może jednak prawda jest inna? Może jednak Ty miałeś taką samą liczbę okazji jak inni, tylko je zbagatelizowałeś?

Podam taki przykład: kilkanaście dni temu dostałem maila, w którym moja znajoma poinformowała, że rozpoczyna działalność ubezpieczeniową. Wiem z doświadczenia, jak trudno jest na starcie firmy zdobyć zlecenia. Odpisałem więc, że każda z osób, która ubezpieczy się u niej, dostanie bonus w postaci dopuszczenia – w drodze szczególnego wyjątku – do biznesu dającego zwrot z kapitału ~30%. Cóż to był za błąd!

Mój odwrotny mail trafił nie tylko do adresatki maila, ale też niestety do kilku/kilkunastu osób z jej listy mailingowej. Mój odruch serca został potraktowany jako ordynarny spam.

Tak, w jednym ci ludzie mieli rację. Owszem, niechcący popełniłem spam. Moja wina i nie ma o czym mówić, więc od razu, gdy się zorientowałem, wszystkich przeprosiłem. Tylko jedna osoba przyjęła moje przeprosiny. Od pozostałych jeszcze przez parę dni przychodziły pełne oburzenia maile, że „szukam frajerów”.

Ale z drugiej strony patrząc, ci wszyscy moi antagoniści stracili bezpowrotnie okazję współpracy. Cóż z tego, że mają rację, jak nie będą mieli pieniędzy. Skupili się na względach formalnych, a nie na koncepcji biznesowej. Być może są specjalistami tej klasy, że 30% zysku w skali roku nie jest stopą zwrotu wartą ich zainteresowania.

Mnie jednak taki zysk zadowala i spotkawszy biznes dający go, zainteresowałem się nim pół roku temu i sprawdziłem na własnych pieniądzach, że tak jest w tym przypadku. Też musiałem kiedyś komuś zawierzyć, a nie odsądzać go od czci i wiary.

Więc jak Ty zaczniesz teraz traktować nadarzające się okazje?

PS 1. Zaczęła się kolejna edycja wakacyjnych konferencji Myśleć Jak Milionerzy.

PS 2. Tradycyjnie zachęcam do szkoleń i tekstów Wandy Loskot.

PS 3. Możesz wykonać test StrengthsFinder, aby odkryć swoich 5 dominujących talentów. Cena kodu dostępu wynosi u mnie 147 PLN. Otrzymasz fakturę VAT za jego zakup.

Pozdrawiam życząc sukcesów
Jerzy
www.poznajswojetalenty.pl

Mów o swoich marzeniach

Drogi Czytelniku,
w ostatnich dniach byłem parokrotnie indagowany o marzenia i to w szerokim kontekście. Oczywiście najczęściej dotyczyły one obecnej sytuacji finansowej rozmówców. Cóż, w nasze świadomości – podsycanej informacjami z prasy, radia i telewizji – wciąż czai się wszechogarniające widmo kryzysu.

Nic dziwnego zatem, że tylu ludzi martwi się brakiem pieniędzy na różne wydatki, w tym zwłaszcza spłatą swoich kredytów. Ba, są też tacy, którzy znajdują się w bardzo poważnych tarapatach, ponieważ wpadli w spiralę potężnych (przynajmniej z ich punktu widzenia) długów i teraz marzą, aby ktoś ich z nich wyciągnął.

Czy zatem istnieje procedura, za pomocą której wykaraskają się z tych trudności finansowych? A może akurat Ty też szukasz odpowiedzi na to pytanie ze względu na sytuację własną, rodziny lub znajomych?

Otóż generalnie rzecz ujmując odpowiedź na Twoją kwestię istnieje i jest mnóstwo sposobów uzyskania pieniędzy. Jednakże problem polega na czymś innym. Z własnego doświadczenia i obserwacji śmiem twierdzić, że nie spełnisz swojego marzenia o zmianie własnej sytuacji finansowej, jeśli wcześniej nie zmienisz stanu swojego umysłu. Dopóki będziesz skupiać się tylko na pieniądzach (właściwie ich braku), a nie na zmianie swojego sposobu myślenia, to nic nowego nie osiągniesz.

Ten paradoks, o którym powyżej napisałem, jest niezrozumiały dla większości ludzi i dlatego są biedni. Zauważ, że nie dziwi ich, że w klasycznej matematyce 2 + 2 = 4. Natomiast w życiu spodziewają się, że być może wynik 2 + 2 = 5, może 8 czy też 13. Pięknie to ujął słowami Albert Einstein: „Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać innych rezultatów”. Czy dla Ciebie 2 + 2 zawsze = 4, czy też masz jakieś mrzonki?

Zatem wracając do Twojej sytuacji majątkowej pytam, czy aż tak bardzo pragniesz spełnić swoje marzenie, że jesteś gotów zmienić siebie, a tym samym „przekreślić” swój świat pojęć, w którym żyłeś?

Abyś lepiej zrozumiał poruszaną przeze mnie kwestię proponuję Ci ponownie zapoznać się z książką R. Kiyosakiego pt. „Kwadrant przepływu pieniędzy”. Wiem, że ją znasz, bo słyszałeś o niej z innych źródeł, a nawet do niej zaglądałeś. Co z tego, jeśli przesłanie tego dzieła jest Ci nadal obce!

Jak zapewne pamiętasz z lektury tej książki, R. Kiyosaki podzielił ludzi na tych, którzy zamieniają swój czas na pieniądze i takich, dla których pieniądze pracują. Obawiam się, że Ty wciąż zaliczasz się do tej pierwszej grupy. Jeśli nie robisz żadnego kroku w kierunku realizacji swoich marzeń, to tak naprawdę nie marzysz, tylko żyjesz mrzonkami!

Gdybyś miał prawdziwie wielkie marzenie, to byś o nim mówił na okrągło. Tylko wtedy znajdą się ludzie, którzy zechcą Ci pomóc je zrealizować lub choćby dać wskazówki, w jaki sposób możesz np. wygrzebać się z długów. Ale czy Ty znajdziesz w sobie dość siły i determinacji, aby pomóc sobie i przejść na etap realizacji marzeń?

Zachęcam Cię, abyś mówił o swoich marzeniach. Dzięki temu usłyszysz o marzeniach innych ludzi i kto wie, czy akurat nie będziesz pomagał w ich realizacji. Dzięki takiej postawie dowiedziałem się od młodej dziewczyny o jej marzeniu kompleksowego rozwiązania problemu domów dziecka, opieki nad starszymi i dręczonych matek. Co więcej, ona już ma opracowane biznesplany takich rozwiązań. Jestem pewien, że Ania zrealizuje swoje wielkie marzenie, bo nie boi się o nim mówić. A każdy z nas, kto o nim usłyszy, sam pomoże lub przekaże sprawę dalej.

Jeśli zatem i Twoje marzenie będzie odpowiednio „głośne”, to masz o wiele większą szansę je zrealizować. Krzycz więc o nim, aby wszyscy zainteresowani usłyszeli!

PS 1. Zachęcam tradycyjnie, abyś został członkiem Klubu Przedsiębiorcy zorganizowanym przez Wandę Loskot. Dzięki niemu uzyskasz dostęp do wielu niezbędnych informacji o prowadzeniu biznesu i nie tylko. Poza tym blog Wandy to rewelacja.

PS 2. Możesz odkryć swoich 5 dominujących talentów przeprowadzając test StrengthsFinder. Cena kodu dostępu wynosi u mnie 147 PLN. Otrzymasz fakturę VAT za jego zakup.

Powodzenia i udanych przemyśleń
Jerzy
www.poznajswojetalenty.pl

Parę słów o lojalności

Drogi Czytelniku,
podobnie jak Ty wielokrotnie przekonałem się, że o poważnych zagadnieniach mówi się niełatwo. Dlaczego? Ponieważ w pierwszej chwili są one mało interesujące dla rozmówców. Mimo to chcę dzisiaj poruszyć temat lojalności, a właściwie pewien jej aspekt.

Pytasz, skąd wziął się nagle taki temat? Otóż w ostatni piątek byłem na cyklicznym spotkaniu klubu Profeo. Jest to piękna inicjatywa niezmordowanego prezesa Grzegorza Turniaka. Tym razem ściągnął na spotkanie – jako gościa specjalnego – redaktora Bogdana Rymanowskiego. Miło posłuchać tak mądrego człowieka na żywo, a nie zza szyby telewizora i pośmiać się z wpadek, które mu się przytrafiły, zwłaszcza na początku kariery.

Poza tym jak to u Grzegorza, nieodłączną częścią spotkania są przerwy, na których nawiązujemy kontakty networkingowe. Prezes bowiem słusznie uważa, że to najlepszy sposób na zacieśnienie znajomości.

Dla jednych to okazja przedstawienia w dwóch słowach swojej oferty handlowej, dla drugich zarekomendowanie firmy lub pomysłu biznesowego, dla innych zaproszenie kogoś na śniadanie BNI, czy też zamienienie paru słów ze znaną sobie osobą. Dla mnie zaś to sposobność poznania ciekawych osobowości, mimo że nawiązywanie kontaktów nie jest moją silną stroną. Mogę Cię zapewnić, że ta część spotkań stanowi dla mnie dużą trudność i wyzwanie.

Jednocześnie jednak fascynują mnie rozmowy z ludźmi, w których drzemie ogromny potencjał i najczęściej są oni tego nieświadomi. Widzisz, jednym z moich 5 dominujących talentów jest INDYWIDUALIZACJA, a więc naturalny dar dostrzegania w każdym człowieku czegoś niepowtarzalnego. Rozmowy z takimi ludźmi dostarczają mi potem wielu przykładów, którymi ilustruję swoje prelekcje z zakresu psychologii sukcesu np. na konferencjach Myśleć Jak Milionerzy i innych pogadankach.

Właśnie wtedy podczas rozmowy z jedną z uczestniczek spotkania, która całkiem poważnie potraktowała moje słowa, że jej sposób myślenia i otwartość predestynują ją do zostania milionerką, postanowiłem napisać o szczególnym przypadku lojalności, czyli lojalności wobec siebie.

Chcę bowiem zupełnie pominąć lojalność widzianą w aspekcie marketingu, a więc lojalność klientów. To na pewno jest bardzo ciekawe zagadnienie dla specjalistów, ale ponieważ na marketingu się nie znam, więc byłoby bez sensu, gdybym na taki temat się wypowiadał.

Nie myślę też tutaj o lojalności w kategoriach politycznych. Śmieszą mnie tłumaczenia politykierów, że musieli działać lojalnie, bo była dyscyplina partyjna lub wymaga tego dobro partii. Przepraszam bardzo, czy to oznacza, że bycie wobec kogoś lojalnym ma polegać na tuszowaniu jego świństw?

Wtedy wcale nie jesteśmy lojalni. Staliśmy się co najwyżej już tylko dyspozycyjni. Dlaczego? Ponieważ wybraliśmy intryganctwo, dwulicowość, podstęp i bierność, gdyż te cechy pozwalają nam mieć władzę i pieniądze. Co gorsza, dla własnego spokoju sumienia nazywamy to lojalnością. Dzięki temu doraźnie można nawet odnieść sukces. Jednak na dłuższą metę takie otumanienie prowadzi do zaprzeczenia lojalności.

Natomiast ja mam na myśli rozumienie lojalności w aspekcie etycznym. Jest to rzetelne, uczciwe, szczere i prawe postępowanie względem ludzi, oczywiście szczególnie wobec przyjaciół i znajomych. Może będziesz zdziwiony, ale mądrzy pracodawcy cenią tę cechę najbardziej wśród swoich współpracowników. Na logikę to zrozumiałe. Wiedzę i wykształcenie, o których tak obszernie piszesz w swoim cv, możesz zdobyć – lojalność masz lub nie.

Podczas spotkania klubu Profeo błysnęła mi inspiracja, aby zapytać Cię, jak Ty postrzegasz swoją lojalność. No właśnie! Czy rzeczywiście jesteś lojalny względem siebie? Zastanów się chwilę, zanim sobie odpowiesz na tak postawione pytanie. Bo czy przypadkiem nie okaże się, że potrafisz być niezwykle lojalnym tylko wobec innych? Ty zaś jesteś na dalszym planie.

Na spotkaniach takich jak to piątkowe w klubie Profeo, nie muszę walczyć o zlecenia, bo ponad dwa lata temu straciłem pracę i postanowiłem, że już nigdy nie będę pracownikiem etatowym. Mogę za to spokojnie pogawędzić o Twoim sukcesie lub o tym, jak Ci mogę pomóc, abyś uwierzył w swoje możliwości i w pełni je wykorzystał. Jakżeż często dowiaduję się, że tak mało wiesz o sobie, o swoim potencjale sukcesu – niezależnie od tego, jak go będziesz definiował.

Mógłbyś bagatelizować ten fakt, gdyby nie to, że największy ból dla człowieka jest wtedy, gdy uświadomi sobie, że zmarnował szanse samorealizacji, bo nie chciał wziąć 100% odpowiedzialności za swoje życie. Czy zatem jesteś wobec siebie na tyle lojalny, że dla osiągnięcia swojego sukcesu gotów jesteś zmienić własne marzenia, myśli o ich realizacji, nawyki, grono przyjaciół i znajomych, treści, których słuchasz, widzisz i czytasz?

Jak widzisz, tak rozumiany aspekt lojalności polega na tym, żeby Twoje działania prowadziły nie tylko do rozwoju cudzej firmy, ale przede wszystkim do Twojego bardziej udanego życia usłanego nowymi sukcesami. Zatem będąc wobec siebie lojalnym zastanów się, kiedy wreszcie podejmiesz działania, które przyniosą Ci najwięcej pożądanych przez Ciebie rezultatów zgodnych z życiowym celem.

Bądź dla siebie lojalny i nie żyj realizacją cudzych marzeń. Zacznij spełniać własne!

Oczywiście nie mogę Ci zagwarantować, że jeśli nawet bardzo uważnie zanalizujesz ten wpis i wypływające z niego inspiracje, to Twoje bieżące problemy całkiem znikną. Ale myślę, że te kilka cennych wskazówek, które pozwoliłem sobie udzielić, stanie się zarzewiem Twoich fantastycznych przemyśleń. Wg mnie to bardzo ważny aspekt początku Twojej drogi rozwoju.

PS 1. Możesz uniknąć wielu błędów w życiu prywatnym i zawodowym, jeśli skorzystasz z porad biznesowych Wandy Loskot zostając członkiem Klubu Przedsiębiorcy.

PS 2. Test StrengthsFinder umożliwia odkrycie Twoich 5 dominujących talentów, co może pomóc wybrać własną drogę sukcesu. Cena kodu dostępu do testu wynosi u mnie 147 PLN. Możesz otrzymać fakturę VAT za jego zakup.

Pozdrawiam życząc sukcesów
Jerzy
www.poznajswojetalenty.pl

Projekt 2cc

Drogi Czytelniku,
wyobraź sobie, że w ostatnich tygodniach byłem wielokrotnie nagabywany z różnych źródeł: a to z Profeo, a to z GoldenLine, a to mailowo , a nawet telefonicznie, do przystąpienia do projektu 2cc. Ci którzy mnie lepiej znają, wiedzą, jak jestem niezwykle ostrożny w łykaniu tego typu "nowości". Cóż, doświadczenie życiowe podpowiada mi być bardzo sceptycznym w odniesieniu do tego typu przedsięwzięć.

Czym zatem jest ten projekt 2cc – przynajmniej tak, jak go zrozumiałem? Otóż jest to koncepcja rekomendowania nowych uczestników funduszy inwestycyjnych w zamian za odpowiednie prowizje. W rzeczy samej trudno się doczepić do czegoś, co przypomina program partnerski. A jednak mój największy niepokój budzi właśnie to, że ten układ wygląda na quasi piramidę.

W projekcie 2cc wykorzystuje się dwójkowy system prowizyjny. To sztywny system, w którym trzeba przyłączyć dwie osoby – taka prawa i lewa noga. Każda z nich znowu przyłącza dwie następne i tak dalej. Jest to ściśle określona struktura. Jeśli masz więcej klientów niż dwóch, musisz ich przypisać do schematu, w którym akurat są wolne miejsca. W konsekwencji daje to ciąg geometryczny liczby uczestników: 1, 2, 4, 8, 16 itd.

Rzeczywiście, po pewnym czasie tak utworzona struktura "dwójkowa" staje się gigantyczna. Szkopuł jednak tkwi w tym, że prowizje zależą tylko i wyłącznie od napływu "świeżej krwi" – nowych członków funduszy inwestycyjnych. Jeśli ich nie ma, rozwój tej quasi piramidy załamuje się. No bo brakuje źródła środków finansowych do podziału. W rezultacie Ty nabiłeś funduszowi kabzę, a sam oczami świecisz przed swoim przyjacielem, którego wciągnąłeś do funduszu, jeśli on nie ma zysków.

Kolejna wątpliwość, jaka wiąże się z tym tematem, to kwestia powierzenia na wiele lat swoich ciężko zapracowanych pieniędzy. Owszem, jeśli jesteś mało przedsiębiorczy i sam nie umiesz pomnożyć swoich pieniędzy, to niejako jesteś, a przynajmniej byłeś skazany np. na giełdę, czy fundusze inwestycyjne. To często lepsze zagospodarowanie pieniędzy niż trzymanie ich w banku.

Ale sytuacja na rynku dramatycznie się zmieniła. Należę do osób, które uważają, że obecny kryzys finansowy będzie trwał latami. A zatem trzeba też diametralnie zmienić podejście do swoich pieniędzy. Sytuacja na rynku finansowym jest dynamiczna, więc lokowanie pieniędzy na wiele lat w funduszu, z którego nie możesz ich wyjąć, uważam za duży błąd. Doprawdy, już lepiej trzymaj te pieniądze "w skarpecie". W dobie kryzysu natychmiastowy dostęp do gotówki daje często fantastyczne okazje biznesowe.

Dla większych ryzykantów polecam forex. Trzeba tylko pamiętać o 2 sprawach. Po pierwsze, nie inwestuj na nim sam, bo 96% ludzi traci wtedy swoje pieniądze. Po drugie, nie bądź chytry i daj prowizję takim partnerom, którzy w Twoim imieniu zarobią. W przypadku forexu masz możliwość znaleźć takie platformy, gdzie możesz w każdej chwili wycofać swoje pieniądze. Polecam tę formę zarabiania dla mało przedsiębiorczych, którzy jednak mają wolne środki finansowe z innych źródeł.

Kolejna moja wątpliwość związana z projektem 2cc to brak programu edukacyjnego. Rzeczywiście, może go nie być, skoro w założeniach mówi się, że wystarczy przyłączyć 2 uczestników, aby zostać milionerem. Statystycznie jest to możliwe, bo jeden z kandydatów będzie miał wadę wymowy i nie umie powiedzie "NIE!", a drugi ma sprawę do załatwienia u Ciebie i taktycznie się przyłączy.

Czy zdajesz sobie jednak sprawę z faktu, że bycie milionerem wymaga przeprogramowania Twojego umysłu? To jest najtrudniejszy i najbardziej żmudny element tego etapu życia, gdyż integralnie związany jest ze zmianą Twojej osobowości. Bez programu edukacyjnego – bez Twojego rozwoju osobistego – nie osiągniesz sukcesu finansowego. To nastąpi tylko wtedy, gdy zmienisz swój dotychczasowy sposób myślenia. W przeciwnym wypadku już dawno byłbyś milionerem, a nie jesteś!

Co więcej, badania pokazują, że 98% "szczęśliwców", którzy w łatwy sposób zdobyli majątek wygraną w totolotka, ruletkę czy loterię itp, wkrótce jest w znacznie gorszej sytuacji. Zostają z długami i przyzwyczajeniem do życia na niespotykanym poziomie. Dramat – ich umysły nie nadążyły za sytuacją, która ich przerosła.

Jeśli chodzi o mnie, na pewno nie wejdę w coś takiego jak projekt 2cc. Nie widzę dla siebie żadnych korzyści w tym temacie. Jednakże szanuję Twoje prawo do robienia ze swoimi pieniędzmi wszystkiego, co zechcesz. To jest Twój wybór, a nie mój. Jednocześnie czułbym się podle wobec Ciebie, gdybym bezkrytycznie podchodził do wszystkich propozycji rynkowych i nie dzielił się z Tobą swoimi przemyśleniami.

W kwestii formalnej, mam dosyć wnikliwy stosunek odnośnie istniejących MLM-ów. Uznałem, że to obecnie niezbędny element rynku. Uważam też, że ktoś, kto nie odnosi sukcesu w tej formie biznesu, powinien mieć pretensje raczej do siebie. Mógł przecież wybrać właściwe grono osób tworzących daną sieć lub – co jest znacznie częstszym przypadkiem – budować sieć wg wzorców wypracowanych latami przez liderów, a nie po swojemu.

Cóż, prawidłowo funkcjonujący MLM to klasyczny kapitalizm. Ludzie, którzy w nim pracują, jeśli tylko będą stosować się do zasad systemu i nie zrezygnują za wcześnie, na pewno odniosą wymarzony sukces. A rezultaty społeczne i finansowe są w MLM niewspółmiernie duże w stosunku do pierwotnych wyobrażeń uczestnika.

PS 1. Tradycyjnie zachęcam Cię, abyś nie uczył się tylko na własnych błędach, lecz skorzystał z porad biznesowych Wandy Loskot zostając członkiem Klubu Przedsiębiorcy.

PS 2. Test StrengthsFinder pozwoli Ci szybko odkryć swoich 5 dominujących talentów, co może być decydującym czynnikiem wybrania własnej drogi sukcesu. Cena kodu dostępu do testu wynosi u mnie 147 PLN. Możesz otrzymać fakturę VAT za jego zakup.

Pozdrawiam życząc sukcesów
Jerzy
www.poznajswojetalenty.pl